poniedziałek, 28 marca 2016

Rozdział 55 "Pozory normalności"

~~~~
Skończyłam posiłek i od razu umyłam po sobie naczynia. Cisza wszędzie, więc raczej na nikogo nie wpadnę. Podeszłam jeszcze do lodówki i przejrzałam wywieszone na karteczki z grupy "Zapamiętaj". Dla mnie były tylko dwie. Dawkowanie nic niedających leków i kolorowe "Keep Smile", przyczepione przez Lucasa. Pokręciłam głową i natychmiast poczułam niezbyt mocny, aczkolwiek denerwujący ból głowy, jakby ktoś przez potylicę próbował mi się dostać do mózgu za pomocą piły tarczowej.
Co tam u ciebie koleżanko? Słyszę, że nie najlepiej.
Przecież ja nic nie mówię. To co masz niby słyszeć?
Dowiesz się za trzy...
Na górze ktoś głośno trzasnął drzwiami.
Dwie...
Jakieś zaniepokojone głosy, których nie mogłam rozdzielić, zaczęły schodzić po schodach.
Jedną...
-Raven, co się dzieje? Coś się stało?- Usłyszałam za sobą niespokojny głos Lucasa, a sekundę później poczułam lekki nacisk rąk na moich ramionach.
-Wszystko okej, nic mi nie jest- Mruknęłam, wlepiając wzrok w podłogę. Dopiero  dzięki temu dotarło do mnie, że siedzę na podłodze, między swoimi stopami.
No żesz, znowu. Czyjaś gładka i delikatna dłoń odgarnęła mi włosy za prawe ucho, po czym zobaczyłam przed sobą zmarszczoną w wyrazie konsternacji twarz Rozalii.
-To dlaczego krzyczałaś?-  Spytała białowłosa- Przestraszyłaś się czegoś?
-Nie krzyczałam- Zaprzeczyłam gwałtownie, szybko unosząc głowę do pionu, na co dziewczyna odskoczyła ode mnie kilka centymetrów.
-Krzyczałaś. Dlatego zeszliśmy- Westchnął nadal stojący za mną kuzyn- Dobra, nieważne. Przyjdziesz do nas pograć?
Prychnęłam, jak strzelający focha kot.
-Jeszcze nie upadłam tak nisko, żeby grać w coś, w czym nie ma nawet grama fabuły. Aczkolwiek przyjdę jak najbardziej. Muszę z wami pogadać. Jest niemal idealny skład.
-Jesteś dziś podejrzanie rozmowna, więc zapraszam serdecznie- Zaśmiał się chłopak, po czym pieszczotliwie zmierzwił mi włosy i pomógł wstać z zimnej podłogi.
W trójkę udaliśmy się na górę, do pokoju Luke'a, w którym natychmiast zajęli swoje poprzednie miejsca, natomiast ja usiadłam na biurku, obok Rozalii. W czasie, gdy przyjaciele grali niezwykle zażarty mecz, białowłosa streszczała mi wszystko co działo w szkole, a wcześniej mi tego jeszcze nie powiedziała, więc również miałyśmy zajęcie.
-Kim twierdzi, że to niezdrowe tak mało się ruszać, ale przy twojej szkieletowatości, jakikolwiek sport mógłby skutkować połamaniem się, lub przynajmniej problemami z kośćmi. Chyba, że ja bym cię trochę przytuczyła, jak Baba Jaga chciała przytuczyć Hansel'a i Gretel, a Kim ułożyłaby dla ciebie specjalnie dopasowany harmonogram ćwiczeń, takich lekkich, na przykład bieganie, brzuszki, jakieś proste ogółem. Żebyś nabrała trochę siły i wytrzymałości. Nie obraź się, ale jesteś taki chucherkiem, że nawet ja mogłabym cię powalić, a musiałabym oczywiście uważać na paznokcie, żeby się nie połamały i na makijaż, żeby na niczym nie został.
Ta dziewczyna nie przestawała nawet na moment. Nie wiem, w których momentach oddychała, o ile w ogóle to robiła. Ale muszę przyznać, że bardzo szybko się pozbierała. Przynajmniej zewnętrznie i na tyle, by sprawiać pozory normalności.
-Poza tym, za tydzień, w sobotę dwudziestego dziewiątego, są urodziny Mel. Robi z tej okazji piżama party i oczywiście na nie idziemy. Obie musimy się trochę rozerwać, nie sądzisz? Nieważne, i tak pójdziemy. Będzie trzeba wybrać się po jakiś prezent, ale to jeszcze jest czas na namysły. Hmmm, może w środę zaraz po lekcjach? Mamy tylko sześć, więc będzie można posiedzieć dłużej, to się wybierzemy też do kawiarni. Le Douceur. Uwielbiam ich karmelowe Latte. Jest po prostu bezbłędne. Właśnie! Zapomniałabym ci podziękować za te korki. Dzięki tobie dostałam najwyższą ocenę z tego egzaminu z algebry, co oznacza, że już nie jestem zagrożona. Nasza kochana pani profesor była w ogromnym szoku, że ktoś taki jak ja, mógł bezbłędnie wykonać wszystkie zadania. Chyba widziałaś jej minę, co? Nieważne. Uszyję ci coś ładnego. Co powiesz na... o! Mam genialny pomysł. Szmaragdowa sukienka z czarnymi falbanami, tak! To będzie dopiero bezbłędne. Parfait!  Już wiem, gdzie będziesz mogła to założyć! Powinnam się z tym szybko uwinąć- Ciągle trajkotała jak nakręcona katarynka.
Po jakiejś godzinie chłopaki zmęczyli się grą i nieustannymi krzykami, więc po meczu, który wygrał mój kuzyn wraz z czerwonowłosym,  przełączyli na jakiś kanał z muzyką elektroniczną.
-Mam dla was dwie wiadomości, dobrą i złą- Powiedziałam nieco głośniej niż zwykle, gdy Rozalia na sekundę zamiast mówić, zajęła się paznokciem, który podejrzewała o złamany- Którą chcecie poznać najpierw?
Wszyscy spojrzeli na mnie jednocześnie, w każdym mieszały się inne emocje i uczucia. W Lucasie radość i zdziwienie, w Arminie złość i ciekawość, w Izaaku zrezygnowanie i zaintrygowanie, natomiast w Kastielu względna obojętność i duma.
-Tradycyjnie zacznij od dobrej- Prychnął ten ostatni.
Przewróciłam oczami i zeskoczyłam na dywan, po czym oparłam się o biurko.
-Dobra jest taka, że rozmawiałam wczoraj z dyrektorką i da wam ona spokój, dopóki nie będziecie "rozrabiać', jak to ujęła. Stwierdziła też, że i tak ma was już dość u siebie co tydzień.
Chłopaki przybili sobie piątki, a Kastiel nawet mruknął: "Fajnie znać kogoś, kogo nauczyciele lubią mimo, że ten wcale się przed nimi nie płaszczy."
-To zajebiście, znudziło mi się ciągle chodzić do tej landryny. Nawet zabrała stamtąd tego szczurowatego psa, więc nie miałem czym się bawić- Parsknął już w nieco lepszym humorze Armin- Za każdym razem jak wyjmowałem konsole, zaczynała szczekać, że to niegrzeczne.
-Za to ta zła zniszczy wam humory do reszty- Mruknęłam.
-Nie gadaj, nie może być aż tak źle, co?- Zaśmiał się Izaak.
Uniosłam brwi i prawy kącik ust, po czym znów wróciłam do miny pokerzysty.
-Przekonajmy się, czy będziecie się nadal cieszyć, czy jednak zapragniecie kogoś poćwiartować. Otóż pewna ciemnowłosa i pięknooka panna wraca do Flame Falls, a imię jej...- Specjalnie jeszcze przeciągałam, by jak najdłużej trzymać ich w niepewności. Po kilku sekundach jednak, zaprzestałam męczarni i niemal z radością prawie krzyknęłam- Debra!
~~~
Większość z was się domyśliła, jednak reszta nie była tego pewna, czego w ogóle gratuluję, bo podsuwałam dość sporo wskazówek odnośnie tego co planuję. Często jednak, by wiedzieć o co chodzi, trzeba czytać między wierszami, lub przynajmniej ze zrozumieniem, bo również często są wskazówki, co wydarzy się na jakiś czas:)

7 komentarzy:

  1. Och nie!
    BOŻE! DLACZEGO?!
    Dlaczego nam to robisz? Nie! Ja jej tu nie chcę! Głupia suka. Ugh! Już na samą myśl o tym, że w kolejnym rozdziale pojawi się ta niewdzięcznica dostaje napadu szału, a na język cisną mi się same obrzydliwe epitety pod adresem tejże panny.
    Niech skopią jej tyłek! Niech dostanie za swoje!

    Ty też masz tak, że czasem nie ogarniasz swojego toku myślenia? Powiedz, że tak, bo nie chcę być jedną, jedyną wariatką! Ale wracając. Tak sobie siedzę i dumam nad tym co napiszę w komentarzu dalej i gdzieś tam w zakamarkach jawi mi się wizja Debry jako miłej osoby. Dość zaskakujące, ale ostatnimi czasy moje wizje postaci Słodkiego Flirtu są dość... "zaskakujące". Nie chciej wiedzieć co się chowa za tym słowem. Nie chciej...
    Wiem, że troszku już za późno na takie życzenia, ale ciekawie by było znaleźć choć jedne opowiadanie ,w którym Debra jest miła, a to co się zdarzyło między nią Kasem i Natem to wszystko nieporozumienie. No, ale sama powiedz, czy nie byłoby fantastycznie czytać opowiadanie, w którym wszystkie te utarte schematy ze słodkiego flirtu są czymś odwrotnym? Ale tak tylko w środku. Z wierzchu wydają się być dalej takie cukierkowe, słodkie, takie jak w grze, a wewnątrz są swoimi wewnętrznym przeciwieństwami. Trochę zagmatwane, ale mam nadzieję, że zrozumiałaś.

    A teraz wracamy do opowiadania. Pomijając fakt, że nie chcę tej suki tutaj długo oglądać, muszę przyznać, że paplanina Rozalii przypomina mi moją... I właśnie w tym momencie współczuje moim przyjaciółkom...
    Ehh... Czytanie między wierszami... To nie jest moja mocna strona. Chyba, że mam jakąś małą podpowiedź. Wtedy staram się wyłapywać wątki, a to idzie mi już całkiem sprawnie. Znaczy... moim zdaniem całkiem sprawnie, bo nie wiem co na to moja polonistka, która jest pod tym względem lekko zboczona, ale no nie ważne.
    Boże... Ale Cię zapaplałam. I ten komentarz jest doskonałym przykładem na to, że potrafię gadać jak najęta. Ale już kończę, więc się nie obawiaj.
    Z niecierpliwością oczekuję na kolejny rozdział i kolejną dawkę emocji. Mam nadzieję, że kolejny rozdział ukaże się już wkrótce, a na razie życzę ci wszystkiego dobrego i mnóstwo weny!
    Gorąco pozdrawiam i całuję :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Witam serdecznie. Mam nadzieję, że nie przejadłaś się za bardzo i znajdujesz w sobie siły, by wstać z fotela. Osobiście to do dzisiejszego poranka ledwo byłam w stanie się przekręcić. Kiepska sprawa. (-,-)
    Jeżeli Raven tak bardzo potrzebuje kilogramów, to z chęcią się z nią nimi podzielę. Nie będzie musiała dużo jeść, by przytyć. Czerpałybyśmy z tego obopólne korzyści. Zwłaszcza teraz, gdy mam za sobą wizyty u obu babć. Jejku, chyba przez tydzień nawet nie spojrzę na lodówkę, już nie wspominając o jej otwieraniu. Spodziewam się nagłego zgonu zaraz po zobaczeniu ciasta albo sałatki jarzynowej.
    Rozalia bardzo szybko uporała się z bólem wywołanym zdradą. To dobrze, że nie rozpamiętuje tego okropnego wydarzenia i stara się żyć teraźniejszością. Może Leo wcale nie zasługuje, by wypłakiwać po nim hektolitry słonych łez? Nie no, co ja plotę - oni muszą do siebie wrócić. Są cudowną parą, a taki skok w bok nie powinien zaprzepaścić tego wspaniałego uczucia. A zresztą, co ja tam wiem, skoro nigdy nie byłam w związku? Jednakże, jeżeli postanowią wszystko naprawić, Rozalia powinna zdezynfekować chłopaka. Czort jeden wie, co mogło na niego przeleźć. Pomimo względnie dobrego samopoczucia białowłosej, czuję, że ona tylko udaje silną, a w głębi duszy płacze jak jeszcze nigdy. Nie chce mi się wierzyć, że tak szybko otrząsnęła się po rozstaniu. Po prostu woli nie okazywać cierpienia przy innych i w pełni ją rozumiem. Nie dość, że każdy pragnie cię pocieszyć, a zazwyczaj robi to "bo tak wypada", to jeszcze wszystkich wokół przyprawiasz o posępny nastrój. Lepiej wszelkie smutki wypłakać w poduszkę - przynajmniej ja tak uważam.
    Cholerna Debra. Nie dość, że uwiodła Leo (to nie jest wyłącznie jej wina, ale należy wszystko na nią zwalić, bo i tak to zła dziewucha) to jeszcze teraz wkroczy z buciorami i cały świat powywraca wierzgającymi nogami do góry. Nawet nie chcę myśleć, co teraz zacznie się dziać. Spodziewam się kłopotów, no bo co innego ta istota może za sobą ciągnąć? Mimo wszystko raduję się ogromnie, że miałam rację, co do postaci, którą umieściłaś w opowiadaniu. Masz rację, to było niemalże oczywiste, ale i tak mojej spostrzegawczości oraz zdolności dedukcji należą się gromkie brawa.
    Pozdrawiam gorąco. Przesyłam mnóstwo weny, czasu do pisania i dobry humor. Do następnego! (^.^)/

    OdpowiedzUsuń
  3. Cześć.
    Domyśliłam się o kogo chodzi, kiedy w jednym z rozdziałów, opisałaś zdjęcie gdzie jest jakaś dziewczyna i Kastiel. Po tym od razu byłam pewna, że to Debra. Bo przecież tylko z nią czerwonowłosy dałby sobie zrobić zdjęcie, co nie? Taki jakby z ciebie Polsat, kiedy dziewczyna powiedziała im o kogo chodzi, to urwałaś w momencie, kiedy oni mieli wyrazić swoje emocje i zdania. Ale cóż bez tego nie byłoby ciekawości, a bez ciekawości nie chciałoby się czytać, a gdy komuś nie chciałoby się czytać, to zmusiłabym go do tego psychicznie, jak i fizycznie XD. Dobra, kończę już, bo z tych emocji ręce mi się trzęsą. Jeszcze tyle błędów tu narobię, że moja polonista dostałaby zawało, zresztą nie tylko ona. Pozdrawiam, życzę dużo weny twórczej, czasu, cierpliwości w pisaniu, bla, bla, bla, życzę JA. Do następnego i oby szybko!

    OdpowiedzUsuń
  4. Witaj!
    Leniwa ja postanowiłam wziąć się za komentarz... w końcu.
    Szczerze mówiąc, to pojęcia nie mam, o czym mogę napisać. Może po prostu od tradycyjnych słów, które zawsze (chyba) umieszczam: rozdział jest świetny (powiedziane... eee, napisane skrótowo xD)
    Raven krzyczała? Nieświadomie? Ejże, co jest? Może... może to było spowodowane jej... no wiesz, jak to się mówi... eeem... tymi problemami psychicznymi? (Zrozumiałaś, prawda? Powiedz, że tak)
    Melania robi urodziny. Ciekawa jestem, jak Raven przyjęła tę wiadomość. Pozytywnie, negatywnie... eeem, neutralnie? :P
    Paplanina Rozalii była koszmarna. Jak ta dziewczyna potrafi tyle gadać, i to jeszcze przeskakiwać z tematu na inny, który nie ma nic wspólnego z poprzednim, a potem je łączyć i... i w ogóle, jak ona to robi? Ja osobiście nie znoszę wiecznie gadających lydzi, którym usta się nie zamykają, a na dodatek takie osoby często nie pozwalają innym dojść do słowa. Choć normalnie ociekam spokojem i opanowaniem, nie pokazując swoich prawdziwych emocji stłumionych gdzieś w środku mnie, to jednak kiedy słyszę ciągłe paplanie, robi mi się niedobrze i często powiem coś tak obraźliwego, że zanim zdam sobie sprawę, co powiedziałam, jest już za późno. Ech...
    Debra? No tak, to było do przewidzenia. Kiedy podałaś opis jej wyglądu na zdęciu, byłam prawie na sto procent pewna, że to ta jędza, ale potem jakoś mi się coś pomieszało i... no i nie wiedziałam już, o kogo chodziło (ee, chodzi?). Mniejsza o to. Nie chcę tu tej żmii, bo z pewnością coś namiesza i rozwali, ale przecież jej nie uśmiercisz. Chociaż... kto tam to wie? Tylko ty;)
    No, chyba muszę kończyć. Oczywiście, po raz kolejny powtórzę,że rozdział jak zwykle bardzo mi się podobał, a przy okazji, zapraszam na niedawno powstałego bloga:
    http://czerwonarzeka.blogspot.com/?m=1
    Tradycyjnie, życzę weny, czasu, dobrych ocen i dobrego dnia:)
    Do zobaczenia!

    OdpowiedzUsuń
  5. Wow Wow Wow :) Trafiłam na fajnego bloga :) Długi rozdział, fajne opisy ;) czekam na nexta

    Jestem nowa i zapraszam do mnie
    batgirlpisze.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Rozdział cudowny ;) Widze tu takie długie komentarze jednak ja nie potrafię sie tak wysławiać czy jakoś tak XD

    OdpowiedzUsuń
  7. O mój Boże!!! Piosenkę Andy'ego dodałaś na bloga :D Dobra koniec zachwytu z tego powodu xd Nie mam pomysłu na komentarz, znowu. Mogę napisać tylko tyle, że jak zwykle mi się bardzo podobało!

    OdpowiedzUsuń