niedziela, 20 marca 2016

Rozdział 54 "Zamroczony"

~~~
Gdy kolejna wiązanka dobiegła końca, pchnęłam furtkę do ogrodu i stanęłam kilka metrów od bruneta. Spojrzał na mnie w ten sam sposób, w jaki patrzył parę godzin temu na swojego brata. Jak zbity szczeniak, czekający na naganę.
-Tak, wiem. To było zajebiście głupie. Też będziesz mi prawić kazania?- Mruknął, uderzając pięścią w worek.
-Przyszłam tu głównie po informacje, a kazanie to tak przy okazji- Warknęłam, mierząc go wzrokiem.
-A to ci nowość. Słucham, ale od razu mówię, że nic o niej nie wiem- Parsknął.
O to już się nie martw, bo o tym czy coś o niej wiesz, czy nie, to zadecyduję ja.
-Jak wyglądała, w co była ubrana?- Wypaliłam, podchodząc do ściany budynku i opierając się o nią.
Opuścił powieki i się zamyślił. Po sekundzie jego twarz wykrzywił niezbyt przyjemny grymas jak u kogoś, kto wspomina nieszczęśliwy w skutkach wypadek. Przeczesał palcami włosy i ciężko westchnął.
-Miała długie i ciemne włosy, chyba brązowe. Ogólnie była blada, jakby dużo czasu spędziła zdala od jakiegokolwiek słońca. Gorset, jakiś jasny, biały? Bardzo krótki. Mało zasłaniał. I krótka spódnica. Ołówkowa, z jedna falbaną u góry. Więcej nie pamiętam.
Dzyń dzyń dzyń!
-Ile wypiłeś?
Mruknął jedno niecenzuralne słowo i znów uderzył worek pięścią.
-Nie wiem. Kilkanaście szotów i piwo. Gdzie w sumie tylko za piwo zapłaciłem. Chyba zapłaciłem. Barman mówił, że "jakaś laska opłaciła dla mnie z góry tacę szotów". Byłem już tak... zamroczony, że nawet nie zwracałem uwagi, jak dziwne to było.
Nowa taktyka? Ciekawe, u kogo się uczyła? Niemożliwe, żeby sama na to wpadła.
Ogarnij się. Przyszłaś po informacje, a nie obrażać jakąś laskę we własnych myślach.
-Ostatnie pytanie, które już pewnie słyszałeś. Gdzie i kiedy?
-Miesiąc temu. Byłem po nową kolekcję w Salem i tak przejazdem wpadłem do jakiegoś pubu.
Przystawiłam prawa dłoń do ust i zaczęłam przygryzać knykieć. Jest niedaleko. Czyli historia zamierza zatoczyć koło. Tym razem mnie nie ominie.
Wzięłam głębszy oddech i znów zaczęłam mówić.
-Kazanie będzie krótkie, bo mi się spieszy, więc słuchaj uważnie i bierz to sobie do serca. Skrzywdziłeś Rozalię i mam nadzieję, że zdajesz sobie z tego sprawę, bo ona ci tego nie wybaczy. A nawet jeśli, to niezbyt szybko i będziesz musiał się naprawdę mocno postarać. Skończyłam.
Kiwnęłam głową na pożegnanie i opuściłam posesję braci Hattfield'ów.
Zabawę czas zacząć.Salem jest około pięćdziesięciu mil stąd, jadąc mija się co najmniej piętnaście większych miast i dwadzieścia mniejszych. Żeby prowadzić przynajmniej w miarę ustabilizowane życie, w jednym miejscu trzeba zostać kilka dni. Jeśli zamierza przywrócić sobie opaleniznę, bo właśnie z nią była tu po raz ostatni, musi pojechać nad wybrzeże. Plus sam pobyt. Więc przed marcem się tu nie pojawi.
W czasie tych rozmyślań zdążyłam dojść pod dom. Stały pod nim cztery motocykle.Rozpoznałam tylko zielone Kawasaki Ninja Isaaca i czarne Suzuki GSX-R Lucasa. Dwie pozostałe maszyny były mi nieznane, choć czerwono-biała Yamaha wydawała się dziwnie znajoma.
Wbiegłam po schodkach i weszłam do domu. Przez pierwsze trzy sekundy było cicho, jednak dopiero stając na pierwszym stopniu prowadzącym na piętro dobiegły mnie nieludzkie krzyki. Rozróżniłam pięć głosów, w tym jeden z pewnością należący do dziewczyny. W żadnym z nich nie było słychać śmiechu. Tym bardziej przyspieszyłam i w mgnieniu oka dotarłam do pokoju kuzyna. Drzwi  były otwarte, toteż od razu zobaczyłam źródło niesamowitego hałasu. Siedział na swoim łóżku razem z Kastielem i Arminem. Wszyscy trzymali pady i wlepiali wzrok z ekran na ścianie. Isaac stał metr dalej i opierał się o parapet, natomiast na biurku półleżała Rozalia. Rodzeństwo również było pochłonięte grą. Po chwili dopiero rozpoznałam, że grali w Fifę 15. Wszystkie części tej serii są niemal identyczne.
Przetarłam twarz dłonią i oparłam biodrem o framugę. O upadli i wszyscy ścięci. Jak dzieci, normalnie jak dzieci. Co sekundę wykrzykiwali na zmianę: "Podaj!", "Co ty odwalasz?!", "Strzelaj!". I tak w kółko.
Nie chcąc przerywać dobrej zabawy odwróciłam się, po czym przeszłam te kilka kroków do mojego pokoju. Zamknęłam za sobą drzwi i usiadłam przy biurku. Mam na jutro do napisania opowiadanie z angielskiego, co najmniej dziesięć zadań z algebry, po trzy arkusze z chemii i biologii, a do tego referat z historii sztuki. Nie ma co. Reszta dnia zapowiada mi się naprawdę ciekawie. Na pierwszy ogień najlżejsze, więc natychmiast uruchomiłam Worda i zaczęłam pisać opowiadanie. Słowa same spływały mi przez palce na klawiaturę i nawet wrzaski dobiegające do moich uszu nie mogły zakłócić stanu, w jakim się obecnie znajdowałam. Nim się obejrzałam, skończyłam już wszystko, a do siódmej zostało jeszcze pół godziny. Czując w końcu lekki głód zeszłam do kuchni i zajęłam się przygotowaniem małej kolacji. Postawiłam na wafle kukurydziane, jogurt truskawkowy z musli i sok pomarańczowy. Eksplozja barw i esencji. Zarówno ciocia jak i Lucas ciągle zastanawiają się, jak ja mogę tak mieszać różne smaki. Ja za to się zastanawiam, jak oni mogą patrzeć, ale nie widzieć prawdy.

7 komentarzy:

  1. Witaj! Jej, pierwsza!;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Głowę sobie zawracam, jak to się stało, że nie zauważyłam wcześniej rozdziału, pomimo, że w ogóle nie spałam (i o dziwo, wcale nie jestem zmęczona). No, ale mniejsza o to.
      Rozdział jak zwykle wspaniały. Wiesz co? Uwielbiam cię. Za wszystko, a szczególnie za to, że wciąż piszesz i się nie poddajesz. Kocham twój styl pisania, pomysły, a to opowiadanie jest tym jednym z nielicznych, które niezwykle przypadły mi do gustu.
      Mój umysł, jak zwykle po czymś takim, pragnie więcej literkowego pożywienia xD
      Leo - nie wiem za co, ale go lubię. Choć na tym blogu kompletnie nie potrafię zrozumieć jego toku myślenia. Sądziłam, iż jako (chyba) dobrze ułożony facet, potrafi zapanować nad sobą, a już zwłaszcza nad tym, ile pije alkoholu. Przesadził chłopak, i to grubo. Rozalia jest poza tym jest świetną dziewczyną i pojęcia nie mam, co odbiło Leo (wiem, powtarzam się). Jak on czegoś nie zrobi z tą sprawą i nie przeprosi białowłosej, to go wydrę zza ekranu i stłukę mordę (ta, pomarz sobie Liadan, musisz się poznęcać nad kimś innym).
      Matko. Zgadzam się, jak dzieci. Nigdy nie pojmowałam, jak można tak przejmować się zwykłą grą, a już zwłaszcza Fifą. I chyba nigdy tego nie zrozumiem.
      Bardzo podoba mi się końcówka dzisiejszego rozdziału, a mianowicie od momentu: "Zarówno ciocia (...)". Całkowicie zgadzam się z tymi słowami. Jak można patrzeć i nie widzieć prawdy? Ludzie często są zaślepieni. Jak krety; w swoich światach widzą wszystko, a kiedy powrócą do rzeczywistości, nie potrafią zauważyć żadnych racji. Eh...
      No, to tradycyjnie życzę ci mnóstwo weny, pomysłów, miło spędzonego czasu i uśmiechu na twarzy, oraz czego tam jeszcze sobie życzysz;) Pozdrawiam i do następnego!

      Usuń
  2. Odpowiedzi
    1. Witaj.
      Zaklepałam sobie miejsce i teraz jestem już gotowa skomentować. Najpierw musiałam na siebie nawrzeszczeć "Czemu do jasnego kurczaczka nie odświeżyłam strony?!". Po pewnym czasie zorientowałam się, że muszę przeczytać rozdział (głupia ja xD).
      Omg! Co się stało z tym Leo, który nigdy by damy nie skrzywdził? Zabiłaś tamtego Leośa i wstawiłaś unowocześnionego, takiego, który zdradził Rozalię z Debrą (łeeeee...ryczę i ubolewam na jego losem. czy on jeszcze kiedyś zazna szczęścia? Tak jak Lys(uwaga: Lysander jest oficjalnie zajęty. Pytacie przez kogo? Prze ze mnie :)
      I od dzisiaj jesteśmy małżeństwem c:.Tyle informacji, żyjcie długo i szczęśliwie człwowieki xD)
      Biedna główna bohaterka, ona biegnie do pokoju kuzyna, bo się martwi, a oni co? Grają i cały świat mają w dupie. Żadnego "cześć", żadnego "pa"(o kosmosie!Dlaczego?)
      Czy mi się wydaje czy jak ona te swoje jedzenie(?) będzie jadła/jeszcze robiła, to jeden z chłopaków (Issak?) przyjdzie do niej :)(wtf?! Co ja gadam? Dlaczego on? Eee...zapomnij o tym co powiedziałam - to było dziwneee O.o)
      Pozdrawiam, życzę dużo weny, dużo czasu i cierpliwości w pisaniu.
      Do następnego!(oby szybko xD)
      Ciao bella!

      Usuń
  3. Witaj! Jakże niesamowicie się cieszę na kolejny rozdział.
    Wybacz mi, ale dzisiejszy komentarz będzie bez składu i krótki, ponieważ jedyną myślą w mojej głowie jest: ZIMNO!
    Zastanawia mnie niemiłosiernie co to za laska, która dobierała się do Leo. I skąd zna ją Raven.
    Cholera... ale zimno ;c Palce mi odpadają ;c
    Hmm... Rozdział jak zawsze genialny, chociaż ja i tak czekam na rozwój akcji, na krwawe scenki i... i... Ehh.. zgubiłam wątek ;c
    Pieprzone zimno...
    No nic. Ja już nic więcej nie dam rady wymyślić.
    Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział i serdecznie pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Witam i o zdrowie pytam. Na wstępie pragnę przeprosić za brak komentarza pod poprzednim postem. No jakoś tak nie mogłam znaleźć chwili dla siebie i olałam pewne sprawy na rzecz tych względnie ważniejszych (czytaj: szkoły). Zabrać się za czytanie tejże notki miałam już wczoraj, ale intensywny Dzień Wagarowicza i następstwa z nim związane skutecznie uniemożliwiły prawidłowe funkcjonowanie. Głowa bolała, trzęsłam się z zimna, a dzisiaj mam zakwasy i Szatan jeden wie, od czego.
    Zabrzmi to skrajnie dziwnie i niezwykle nietypowo, jeżeli brać pod uwagę fakt, że jestem płcią żeńską, ale wykreowany przez Ciebie Leo mnie urzekł. Kurczę, nareszcie ktoś przerwał schemat miłego, kulturalnego i zawsze uśmiechniętego sprzedawcy w butiku z ubraniami, który wynosi swoją dziewczynę na piedestał. Dobra, zdradził i należy go za to krytykować co nie miara, ale to nie zmienia faktu, że jakoś tak wątek z wyskokiem na bok przypadł do mojego chorego gustu. Tylko dlaczego, na malinowe cappuccino, to musiała być Debra? Nie mogłaś wymyślić jakiejś własnej postaci? Leo musiał naprawdę dużo wypić, żeby zdradzić Rozalię z dziewczyną pokroju brunetki. Zapewne do brzydkich ona nie należy, ale białowłosa przewyższa ją w każdym aspekcie. Mam nadzieję, że wszystko się wyjaśni, para ponownie się zejdzie, a Debra nie zabawi długo w tym opowiadaniu.
    Z niecierpliwością będę wyczekiwać następnego rozdziału. Przesyłam gorące pozdrowienia.
    Cześć! (^.^)/

    OdpowiedzUsuń
  5. Witam serdecznie. Nareszcie mam czas aby skomentować.
    Rozdział jak zawsze świetny. Strasznie męczy mnie kim jest ta dziewczyna, z którą Leo zdradził Rozę. Kto to może być? Nie mam najmniejszego pomysłu na to.
    I tak, potwierdzam - jak dzieci. Fakt, ja też lubię gry, ale bez przesady. Zdarza mi się bardziej ekscytować jak nie wiem, nie mogłam przejść jakiegoś poziomu i tu nagle bam, poszło, ale Fifa? To chyba jest takie ogólne zboczenie bo nie przepadam za piłką nożną.
    No ale nic. Jeszcze raz powtarzam, rozdział super.
    Pisz kolejny bo już nie mogę się doczekać następnego :D
    Pozdrawiam i przesyłam mnóstwo weny :D

    OdpowiedzUsuń