✗✗✗
Znów spojrzałem na leżący pod stalową szafką list. W głowie wciąż kołowały mi się miliony myśli. Co z nią będzie? Nigdy sobie nie wybaczę, jeśli przeze mnie i mój głupi wyjazd coś jej się stanie. Albo ona coś sobie zrobi. Jest mi bliższa nawet niż ojciec. Zawsze, ale to zawsze była przy mnie. A ja przy niej. Do niedawna. Nie chciałaby, żebym się teraz katował myślami z półki "Co by było gdyby..", ale ja już nie potrafię przestać.
Dopóki matka nie napisała, nie miałem pojęcie co się dzieje w Soule, czy Flame Falls. Ona jest moim jedynym źródłem informacji. Ojciec nie mówi mi zupełnie nic. Twierdzi, że mam nie zajmować się pierdołami tylko wziąć się w garść i pracować nad sobą.
Usiadłem na starej pryczy, która przy każdym ruchu na niej trzeszczała głośniej niż jakiś demon, i schowałem twarz w dłoniach. Nie wierzę, że naprawdę tu jestem.
W powietrzu dookoła unosił się zapach potu i kurz. Na ścianach, które kiedyś zapewne były białe, widniały inicjały wszystkich rekrutów, którzy zostali tu kiedykolwiek przyjęci. Ja swój wyryłem na samym dole, tuż nad odpadającą listewką. Ojciec jak to zobaczył, stwierdził, że skromność to dobra cecha. Jaka tam skromność. To było jedyne wolne miejsce do którego dosięgnąłem.
-Co się obijasz? Streszczaj się, za trzy minuty lecimy w teren!- Do celi wbiegł ze śmiechem jak zwykle wesoły Dajan. Był jednym z naprawdę nielicznych chłopaków, którzy w ogóle się uśmiechali.
Czarne dredy związał jakimś sznurkiem tak, że nie latały mu dookoła twarzy. Szarobłękitny T-shirt jak zwykle miał wymięty i ubrudzony bóg jeden wie czym. Poznałem go raptem niecałe dwa miesiące temu, ale mimo mojej niechęci do każdego tu, dość szybko się zakumplowaliśmy.
-Też się cieszę na myśl latania kolejne dwie godziny po piachu i błocie. Yuppi- Mruknąłem ironicznie.
Brunet westchnął i usiadł obok mnie, co spowodowało przeraźliwy zgrzyt drutów o siebie.
-Słuchaj stary, mi też się nie uśmiecha siedzieć tutaj zamiast chodzić do normalnej budy, ale im szybciej wyrobimy normę i zrobimy wszystko co nam zaplanowali, tym szybciej się stąd wyniesiemy, więc ruszaj dupę i do roboty- Poradził i wstając klepnął mnie otwarta dłonią po karku. Włożył w to trochę siły więcej niż wypadało, więc cudem nie skończyłem na klepisku. Co jak co, ale zawsze byłem niski i kościsty, a co za tym idzie: byłem po prostu słaby. Z resztą nadal jestem.
W drzwiach jeszcze się odwrócił. Jego spojrzenie padło na kulkę papieru za moim butem. Nim zdążyłem jakkolwiek zareagować, szybko do niej podszedł, rozwinął ją i zaczął czytać. Prędzej czy później i tak zauważyłby minimalną zmianę w moim zachowaniu, więc w sumie wolałem żeby sam to przeczytał, a ja nie musiał mu tego tłumaczyć, to i nawet lepiej, że to znalazł.
Po kilkunastu sekundach skończył czytać całkowicie zapisaną drobnym tekstem stronę A4 i spojrzał na mnie marszcząc brwi.
-Ta twoja dziewczyna...
Przerwałem mu.
-Nie jest moją dziewczyną, tylko przyjaciółką- Skorygowałem.
-"Niestety", tak? Ale whatever. Co to za laska, że nie gada jak najęta, tylko siedzi cicho jak mysz pod miotłą? Co z nią nie halo?
Pokręciłem zrezygnowany głową.
-Ma pojebane życie. Tego ją nauczyło.
Kiwnął głową i rzucił we mnie papierem, który ponownie zgniótł.
-Dobra, nie dołuj się tak tylko chodź już. Wytłumaczę ci, jaka jest różnica między Naked'em a Streetfighter'em- Zaśmiał się.
✗✗✗
Witam! Jak zwykle wszyscy lepiej wiedzą lepiej co ja mam robić, więc dopiero wieczorem miałam czas coś sklecić. So... Tamdararam! Jest rozdział. Trochę słaby, ale chciałam opisać temat na którym tak BTW się nie znam. Kto zgadnie z czyjej perspektywy jest opisany? Nagroda za poprawną odpowiedź: Zwycięzca może mi wybrać termin na następny rozdział, oczywiście już nie licząc dzisiaj, a co mi tam xD zaczęły mi się ferie, to niech stracę xD kto pierwszy ten lepszy :D
TO JEST KENTIN!
OdpowiedzUsuńOd razu rozpoznałam po słowie "prycza". Jestem geniuszem! To trzeba gdzieś opublikować! Pierwsza na świecie blondynka geniusz!
No ale dość żartów. Rozdział troszku przygnębiający, ale nie zmienia to faktu, że przyjemny. Szczerze powiedziawszy zaskoczyłaś mnie perspektywą Kentina (jeśli to jest on, a na 90 % jestem tego pewna). NO i... Dlaczego Ken jest tak przygnębiony po tym liście? Coś się stało z Raven? NIE! Błagam, niech tylko to wszystko będzie moimi urojeniami! Ja nie chcę! Nie rób tego noo.... ;c
I nie każ mi długo czekać na kolejny rozdział, bo zamęczę się na lekcjach ;C Niestety mi właśnie się ferie skończyły... Smuteczeg. Koniec wylegiwania się do 12 w łóżku ;c
Mam nadzieję, że skoro Tobie się ferie zaczęły to zaskoczysz nas czymś przyjemnym. PRZYJEMNYM! Zaznaczam :D
Serdecznie pozdrawiam ;)
Co do przyjemności to już muszę Cię rozczarować :( Nic takiego jeszcze nie planuję :D Ale tak, to perspektywa Kentina, brawo :)
Usuńto kiedy byś chciała ten następny rozdział? ^^
No, nie... ;C Ja się nie zgadzam!
UsuńNo, ale co ja tu mam do gadania. Mogę sobie tylko pomarudzić.
Hm... Kiedy rozdział? Dla mnie i pewnie dla większości osób, które czytają opowiadania na blogach, byłoby idealnie, gdyby rozdziały ukazywały się codziennie, ale jestem w pełni świadoma tego, że tak się nie da. Dlatego też nie chciałabym wywoływać na tobie presji :) (Jestem miłym stworzonkiem :D) O! Powiem tak: Byłabym przeszczęśliwa, gdyby rozdział ukazał się w tygodniu!
Pozdrawiam ;3
Świetny rozdział. Trochę taki melancholijny. Podobał mi się bardzo. I ciekawe co było w tym liście.
OdpowiedzUsuńCzekam na następny rozdział z niecierpliwością.
Pozdrawiam :D