sobota, 12 grudnia 2015

Rozdział 45 "Wyłupek"

~~~
Po pięciu przetańczonych piosenkach z rzędu byłam padnięta jak nigdy wcześniej. Podeszłam do najbliższej ściany i oparłam się o nią, a Victor tuż za mną.
-Daj mi chwilę- Mruknęłam, próbując opanować oddech.
-Spoko. Skoczę po poncz- odparł brunet, na co ja kiwnęłam głową.
Ledwo zdążył zniknąć w tłumie tańczących, od razu pojawiła się ledwo trzymająca się na własnych nogach Rozalia. Minęło nie więcej niż pół godziny od rozpoczęcia tego cyrku, a ta już jest pijana. Albo wypiła naprawdę dużo, ale ma naprawdę słabą głowę.
-Rave! Chodź! Muszę ci coś pokazać! Szybciej!- Złapała mnie za rękę i zanim zdążyłam zaprotestować, wyprowadziła mnie na korytarz. Przeciągnęła mnie przez pół szkoły, aż do pierwszego piętra na początku którego się zatrzymałyśmy. Już miałam ją spytać, gdzie mnie prowadzi, ale położyła jeden palec wskazujący na ustach, a drugim wskazała uchylone drzwi klasy od chemii, po czym pokazała na migi, że mam być cicho i iść za nią. Gdy dotarłyśmy do framugi schyliłyśmy się, by rzucać mniejszy cień, po czy zajrzałyśmy do sali.
Po tym co zobaczyłam, nie wiedziałam czy zacząć się śmiać z Rozy, czy płakać z jej nieznajomości relacji męsko-męskich. Na pewno ją to szokowało, bo przyznaję, nie był to codzienny widok, ale bez przesady . Na biurku siedział Alexy, obejmując okrakiem mojego brata, przy czym obaj pochłaniali nawzajem swoje twarze. Niebieskowłosy jedną rękę wplatał Jamesowi w zielono-brązowe włosy, a drugą wkładał pod czerwoną, kraciastą koszulę. Szatyn natomiast obie dłonie wsunął w tylne kieszenie zielonych spodni nowego 'przyjaciela'.
Zasłoniłam swoje usta nadgarstkiem i łapiąc Rozę za rąbek sukienki, odciągnęłam ją dalej od klasy tak, by rozmową nie przeszkodzić kochankom.
Spojrzała się na mnie gigantycznymi oczami jak Wyłupek z "Opowieści na dobranoc" i garbiąc się, oparła dłonie na biodrach.
-Czy to co widziałam, to naprawdę to, co widziałam?- Spytała.
Oparłam się o ścianę i pokiwałam twierdząco głową.
-Tak. Mój brat i Alexy całowali się na biurku w sali biologicznej. Naprawdę to widziałaś- Odparłam z całkowitą powagą.
Rozejrzała się szybko po korytarzu, jakby kogoś wypatrywała i opuściła ramiona wzdłuż ciała.
-Wiedziałaś o... orientacji swojego brata?- Dopytywała dalej.
Trudno, żebym nie wiedziała. Znam praktycznie każdy, o ile nie każdy szczegół jego życia sprzed odwyku.
-Tak. Tylko tak w gwoli wyjaśnienia: James nie jest gejem.
Zmarszczyła brwi i spojrzała na sufit. Zauważyłam, że robi tak kiedy myśli nad czymś, co się jej nie zgadza.
-Ale...- Jęknęła.
-Jest bi- Zaoponowałam.
-Ooouu. Okej. Czyli, że interesuje się i dziewczynami i chłopakami? Tak?
-Dokładnie- Przytaknęłam jej i  przeczuwając, że skończyła już z pytaniami, udałam się z powrotem w stronę sali gimnastycznej, a białowłosa tuż obok mnie.
Po drodze wymieniłyśmy parę luźnych opinii o strojach mijanych przez nas osób. W sumie to Rozalia komentowała, a ja jej tylko przytakiwałam.
~~~
Dlaczego tak długo? Otóż tak: nadal mało czasu, jeszcze pisanie do gazetki szkolnej, przygotowanie do miliona pięciuset rzeczy i przede wszystkim: strata wszelkiej motywacji. Jeden komentarz na 100 wyświetleń, to naprawdę odbiera motywację. Z taka ilością komentarzy jak do tej pory, to następny rozdział będzie na święta, przykro mi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz