niedziela, 22 listopada 2015

Rozdział 44 "Zapomnieć o czym?"

~~~
Już podjeżdżając na parking, zaczęły dobiegać do nas melodyjne takty jednej z piosenek Zedd'a, Beautiful now. Na szczęście droga minęła w miarę spokojnie, więc nie popsułam sobie humoru jeszcze bardziej. Jedynie Rozalia co sekundę sprawdzała, czy nie rozmazał się jej makijaż, a Leo dopytywał Lysandra, czy jeszcze długo będziemy jechać. Te pięć minut dłużyło mu się naprawdę niemiłosiernie. Ale podziwiam go za czas, który jest już z Rozalią. Może i dla niektórych dwa lata to nie tak dużo, ale Rozalia do stałych osób nie należy i uwielbia nowości. Razem tworzą naprawdę cudowną parę.
Stosunkowo szybko Lys znalazł wolne miejsce na najodleglejszym końcu placu, bo mimo, że do rozpoczęcia imprezy zostało jeszcze kilkanaście minut, większość parkingu była już zastawiona autami wszelkich marek. Tuż przy schodach stało też kilka motocykli.
Rozalia odłożyła lusterko do torebki i wręcz wyleciała z samochodu, gdy ten tylko się zatrzymał. Bracia spojrzeli na siebie i jednocześnie wywrócili oczami, po czym wysiedli z pojazdu. Bardzo ciekawie się zapowiada. Odpięłam pasy i wyciągnęłam dłoń w stronę drzwi, z zamiarem ich otworzenia, jednak ktoś, a dokładniej Lysander, okazał się szybszy. Zdecydowanie wyszłam z formy, skoro w tym czasie co ja odpięłam pas, on zdążył okrążyć auto. Przekręciłam się na siedzeniu i opuściłam pojazd.
-Dziękuję-  Szepnęłam i nawet nie próbowałam zamknąć drzwi, bo czułam, że białowłosy będzie znów szybszy ode mnie.
Rozejrzałam się za Rozalią i w ostatnim momencie mignęła mi jej fioletowa sukienka z białym gorsetem, znikająca za drzwiami szkoły. Jakim cudem, ona tak szybko biega w tych szpilkach? Ja bym w życiu nie mogła biegać w szpilkach, ledwo w nich chodzę. Po sekundzie i Leo zniknął w budynku.
Ruszyłam w stronę szkoły. Lysander szedł tuż za mną.
-Raven?- Dobiegło do mnie, tuż po przebyciu schodów.
Odwróciłam się po woli i spojrzałam na chłopaka.
-Tak?- Odparłam, schodząc z drogi idącym w stronę drzwi bliźniaczkom.
Stanął z pół metra dalej i przygryzł policzek od wewnątrz.
-Czy Rozalia wie o...- Zatrzymał, szukając odpowiednich słów, lecz chyba żadne takowe mu się nie nasunęły, jednak mimo tego wiedziałam, o co chciał zapytać.
-Nie, nie ma pojęcia. Jest zbyt podekscytowana, by zwracać uwagę na cokolwiek poza Leo i muzyką
- Szepnęłam.
Głośno wypuścił powietrze z płuc, po czym położył dłonie na moich ramionach.
-Lepiej, żeby tak zostało. I wiesz co, zapomnijmy o tym, okej? Albo chociaż spróbujmy zapomnieć- Powiedział, intensywnie wpatrując się w moje oczy.
Postaram się.
-Zapomnieć o czym?- Spytałam, udając zdezorientowanie.
Zaśmiał się cicho, po czym z uśmiechem podał mi ramię.
-Panienka pozwoli?- Rzucił już nieco głośniej.
Czując, że i tak jestem już czerwona niczym moja ulubiona szminka, zlustrowałam go jeszcze wzrokiem. Szmaragdowa koszula odcinała się od czarnych spodni i  butów w tym samym kolorze, a nieuczesane białe włosy wyciągały się we wszystkie kierunki świata.
Dygnęłam i złapałam podaną mi rękę, tuż pod łokciem. Jedyne na co przydały mi się zajęcia etyki w gimnazjum, to nauczenie się przystosowywać do każdej sytuacji.  No prawie każdej.
Przez całą drogę na salę nie mogłam się oprzeć wrażeniu, że wszyscy się na nas patrzą, ale zastanawiała mnie też jedna inna rzecz.
-Dlaczego tak się mną... - Mruknęłam, gdy zatrzymaliśmy się, by rozejrzeć się po sali- Zajmujesz?
Zrobiliśmy kilka kroków w stronę ściany, a ja oparłam dłonie o biodra.
-To znaczy?
-Nie jesteś głupi. Wiesz co to znaczy- Westchnęłam.
-Rozalia bardzo, bardzo dużo o tobie mówi. Masz bardzo... bogatą przeszłość i wydajesz się... bardzo unikalna, więc chciałbym cię poznać. O ile oczywiście pozwolisz.
Kiwnęłam głową ze zrozumieniem.
Zaczęłam wpatrywać się w reflektory porozwieszane na ścianie nad podium DJ-eja. Od tak dużej ilości wszechobecnych kolorów można by dostać oczopląsu. Co najmniej części z nich nie mogłabym nazwać. Może i jestem dziewczyną, ale większość kolorów rozpoznaję na poziomie przeciętnego chłopaka.
Dopiero po kilku piosenkach zauważyłam zniknięcie białowłosego, nie zdziwiło mnie to jednak, bo ma tu przecież od groma znajomych. Spróbowałam więc wypatrzeć Rozalię. Co jak co, ale znałam tu naprawdę mało osób. Nawet jak bycie w tej szkole od dwóch tygodni.
-Zatańczymy?- Szepnął mi jakiś nieznajomy głos prosto do ucha.
Przestraszona gwałtownie się odwróciłam, jednocześnie wystawiając rękę, w razie potrzeby samoobrony.
Brunet złapał mnie za nadgarstek i uśmiechając się przekrzywił głowę, w geście zachęcenia.
-Znamy się w ogóle?- Mruknęłam, trochę zbyt agresywnie wyszarpując się z dość lekkiego uścisku.
-Jestem Victor. A o tobie Raven, słyszałem co nieco- Zaśmiał się i wyciągnął dłoń w moją stronę.
~~~
Hej, hej. Przepraszam, że rozdziały co dwa tygodnie, nie co tydzień, tak jak być powinny, ale wzięłam multum zajęć dodatkowych ze szkoły i spoza, więc nawet niektóre soboty mam całkowicie zajęte, więc piszę po nocach. Przepraszam jeszcze raz ogromnie.

1 komentarz:

  1. WIKTOR no to będzie się działo
    Aż Zacytuj Pana tanake z kuroshitsuji HO HO HO

    OdpowiedzUsuń