~~~
-Skąd go znasz?- Odezwała się w końcu białowłosa, gdy szok wywołany niespodziewaną informacją trochę przeszedł.
-Kumplował się z moim bratem. Był w sumie jedyną normalną osobą w ich porąbanym towarzystwie- Odparłam, na co Rozalia dziwnie zachichotała.
-On normalny? O błagam cię. To jest debil jakich mało- Nie przestawała się śmiać.
-Może, ale przynajmniej on jeden nie upijał się do nieprzytomności i nie ćpał- Wzruszyłam ramionami.
Białowłosa wykrzywiła twarz w grymasie, jakby intensywnie się nad czymś zastanawiała i przez chwilę powstrzymywała się przed powiedzeniem czegoś, ale po w końcu pękła.
-W jakim ty towarzystwie się wychowałaś?!- Niemal krzyknęła, opierając się o ścianę, na co tym razem ja się zaśmiałam.
-Krótko mówiąc: chorym.
-Rozwiniesz to trochę?- Parsknęła.
Przeczesałam palcami grzywkę i zaczęłam powoli opowiadać, robiąc co chwilę przerwy na ustabilizowanie oddechu.
-James wraz z początkiem gimnazjum zaczął dealować, a potem i ćpać, ja byłam wtedy w piątej klasie. Przez nieco ponad trzy lata go kryłam, a twój brat mi w tym pomagał. Straciłam siłę do tego, gdy przez ten szajs zmarła moja przyjaciółka, Elaine. Miałyśmy wtedy po czternaście lat, planowałyśmy wiele różnych rzeczy, a ona szczególnie upodobała sobie, żeby spróbować w życiu wszystkiego. Miał być to tylko raz, jeden głupi raz. I jak szybko się zaczęło, tak szybko się skończyło, tylko uzależnienie zabrało ze sobą i życie. Ja byłam wtedy dosłownie o włos od załamania nerwowego i przez kolejnych parę miesięcy, to w sumie tylko Isaac utrzymywał mnie przy życiu. Kentina i Emily to ja sama odsyłałam za każdym razem, kłamiąc w żywe oczy, że jest okej, że nic mi nie jest. Z naszej trójki to ja zawsze najbardziej wszystko przeżywałam. Po tygodniu od jej śmierci w końcu wyszłam do parku i znalazłam w nim nieprzytomnego Jamesa. Miałam już tego wszystkiego dość i zrobiłam wszystko co tylko mogłam wtedy zrobić, by wywieźli go na odwyk. Następnego dnia jeden jego kumpel w ramach czegoś w rodzaju zemsty, dość dotkliwie mnie pobił. Kilka miesięcy spędziłam w szpitalu, w tym pierwsze dwa na OIOM'ie. Później mój stan fizyczny się poprawił, ale za to z moją psychiką było krucho. Kolejne pół roku leczenia.
Skończyłam mówić po kilku minutach, a Rozalia nadal milczała.
Drzewa za oknem poruszały się w nierówny takt wiatru, co chwilę przechylając ku sobie nawzajem szczupłe gałęzie okryte płaszczem z liści.
-Dobra, miałaś naprawdę porąbane życie, ale ja już się postaram, żeby nabrało z powrotem barw innych niż czerń i szarość- Powiedziała, szybko wstając i uśmiechając się podejrzanie.
-Co ty planujesz?- Mruknęłam z lekkim zaniepokojeniem, na co ona pokazała jeszcze szerszą panoramę swoich zębów.
-Aaa, albo nie, nieważne. Dowiesz się w swoim czasie- Rzuciła, biegnąc w stronę biurka i energicznie czegoś na nim szukając.
Po chwili przerzucania papierów i jakichś śmieci wybiegła z pokoju przeglądając komórkę.
-Za chwilę wrócę- Niemal krzyknęła mijając drzwi, po czym zniknęła za ścianą.
Chyba do kogoś zadzwoniła bo dobiegały mnie urywki jej rozmowy.
-Tak, ...chaj, mam do...wę. ...rócie to chodzi o ....pomó.. z przyw... ary... ycie. Nie, ...wiem, sama ci ..., jak będzie .... Dob...czę, bo na ...ka.
Potem dobiegł mnie stukot szpilek o schody i krzyki białowłosej. Kurde. Wyszłam z pokoju i starając się nie zgubić, zaczęłam szukać drogi na dół. Po kilku minutach błądzenia po labiryncie korytarzy, gdy mijałam zakręt wpadłam na Isaaca'a, w wyraźnie dobrym humorze.
-Tak w sumie...to całkiem miło cię widzieć, Phoenix- Zaśmiał się.
-Kumplował się z moim bratem. Był w sumie jedyną normalną osobą w ich porąbanym towarzystwie- Odparłam, na co Rozalia dziwnie zachichotała.
-On normalny? O błagam cię. To jest debil jakich mało- Nie przestawała się śmiać.
-Może, ale przynajmniej on jeden nie upijał się do nieprzytomności i nie ćpał- Wzruszyłam ramionami.
Białowłosa wykrzywiła twarz w grymasie, jakby intensywnie się nad czymś zastanawiała i przez chwilę powstrzymywała się przed powiedzeniem czegoś, ale po w końcu pękła.
-W jakim ty towarzystwie się wychowałaś?!- Niemal krzyknęła, opierając się o ścianę, na co tym razem ja się zaśmiałam.
-Krótko mówiąc: chorym.
-Rozwiniesz to trochę?- Parsknęła.
Przeczesałam palcami grzywkę i zaczęłam powoli opowiadać, robiąc co chwilę przerwy na ustabilizowanie oddechu.
-James wraz z początkiem gimnazjum zaczął dealować, a potem i ćpać, ja byłam wtedy w piątej klasie. Przez nieco ponad trzy lata go kryłam, a twój brat mi w tym pomagał. Straciłam siłę do tego, gdy przez ten szajs zmarła moja przyjaciółka, Elaine. Miałyśmy wtedy po czternaście lat, planowałyśmy wiele różnych rzeczy, a ona szczególnie upodobała sobie, żeby spróbować w życiu wszystkiego. Miał być to tylko raz, jeden głupi raz. I jak szybko się zaczęło, tak szybko się skończyło, tylko uzależnienie zabrało ze sobą i życie. Ja byłam wtedy dosłownie o włos od załamania nerwowego i przez kolejnych parę miesięcy, to w sumie tylko Isaac utrzymywał mnie przy życiu. Kentina i Emily to ja sama odsyłałam za każdym razem, kłamiąc w żywe oczy, że jest okej, że nic mi nie jest. Z naszej trójki to ja zawsze najbardziej wszystko przeżywałam. Po tygodniu od jej śmierci w końcu wyszłam do parku i znalazłam w nim nieprzytomnego Jamesa. Miałam już tego wszystkiego dość i zrobiłam wszystko co tylko mogłam wtedy zrobić, by wywieźli go na odwyk. Następnego dnia jeden jego kumpel w ramach czegoś w rodzaju zemsty, dość dotkliwie mnie pobił. Kilka miesięcy spędziłam w szpitalu, w tym pierwsze dwa na OIOM'ie. Później mój stan fizyczny się poprawił, ale za to z moją psychiką było krucho. Kolejne pół roku leczenia.
Skończyłam mówić po kilku minutach, a Rozalia nadal milczała.
Drzewa za oknem poruszały się w nierówny takt wiatru, co chwilę przechylając ku sobie nawzajem szczupłe gałęzie okryte płaszczem z liści.
-Dobra, miałaś naprawdę porąbane życie, ale ja już się postaram, żeby nabrało z powrotem barw innych niż czerń i szarość- Powiedziała, szybko wstając i uśmiechając się podejrzanie.
-Co ty planujesz?- Mruknęłam z lekkim zaniepokojeniem, na co ona pokazała jeszcze szerszą panoramę swoich zębów.
-Aaa, albo nie, nieważne. Dowiesz się w swoim czasie- Rzuciła, biegnąc w stronę biurka i energicznie czegoś na nim szukając.
Po chwili przerzucania papierów i jakichś śmieci wybiegła z pokoju przeglądając komórkę.
-Za chwilę wrócę- Niemal krzyknęła mijając drzwi, po czym zniknęła za ścianą.
Chyba do kogoś zadzwoniła bo dobiegały mnie urywki jej rozmowy.
-Tak, ...chaj, mam do...wę. ...rócie to chodzi o ....pomó.. z przyw... ary... ycie. Nie, ...wiem, sama ci ..., jak będzie .... Dob...czę, bo na ...ka.
Potem dobiegł mnie stukot szpilek o schody i krzyki białowłosej. Kurde. Wyszłam z pokoju i starając się nie zgubić, zaczęłam szukać drogi na dół. Po kilku minutach błądzenia po labiryncie korytarzy, gdy mijałam zakręt wpadłam na Isaaca'a, w wyraźnie dobrym humorze.
-Tak w sumie...to całkiem miło cię widzieć, Phoenix- Zaśmiał się.
-Ciebie też, Samaelu- Odpowiedziałam lekkim uśmiechem.
Kolejny rozdział *:::* <3
OdpowiedzUsuńW końcu poznajemy coraz więcej o przeszłości Raven. Współczuję jej... Nie chciałabym czegoś takiego przeżyć. W sumie moi bracia też nie byli święci i swoje odsiedzieli, ale jednak to nie to samo co u niej.
Ciekawe co planuje Rozalia.... Już się nie mogę doczekać. Jestem prawie na 100% pewna, że to nie będzie nic "normalnego" w dobrym znaczeniu tego słowa :D
Szkoda tylko, że tak krótko dość... Ale co ja narzekam... powinnam się cieszyć, że w ogóle jest. I cieszę się <3
Pozdrawiam, życzę weny i oczywiście czasu, czasu i mniej nauki :D
"Mruknęłam z lekkim zaniepokojeniem, na co ona pokazała jeszcze szerszą panoramę swoich zębów." Panorama mnie dobiła :D
OdpowiedzUsuńPlan Rozalii... zgaduję, że szatański xd
Próbowałam rozszyfrować rozmowę telefoniczną, ale za wiele nie osiągnęłam ^&^
Szacun dla Rozy za bieganie po schodach w szpilkach. Też bym tak chciała :D
Z jakiegoś powodu polubiłam brata Rozalii...
Świetny rozdzialik :D
Weny ^^
PS zapraszam na nowe opko :D
Phoenix , samael czy raven jest demonem albo ma z nimi coś w spólnego bo w Google Phoenix to Feniks – w tradycji okultystycznej demon, upadły anioł, markiz piekła. Znany również pod imionami Fejniks, Feneks, Phenex, Phoenix, Phoeniex i Pheynix. Rozporządza 20 legionami duchów. Przed upadkiem należał do Chóru Tronów[1]. W Sztuce Goecji jest trzydziestym siódmym, a w Pseudomonarchii Daemonum sześćdziesiątym ósmym duchem. Rzekomo wyjawił królowi Salomonowi, że po upływie 1000 albo 1200 lat ma nadzieję powrócić na siódmy tron (w niebie).
OdpowiedzUsuńPs. Weny
- psiara11
Wpadłam na twój blog przypadkiem i muszę przyznać, że jest na prawdę niezły :)
OdpowiedzUsuńA co do rozdziału- jest dość krótki, więc wiele o nim powiedzieć nie mogę, akcja się zagęszcza, a ty robisz coś, co bardzo lubię, znaczy porcjujesz napięcie. Nie wiem jak to inaczej nazwać, po prostu nie ma nigdzie takiego wielkiego 'bum' tylko wszystko jest stopniowo, no i kończysz zawsze, kiedy pojawia się jakaś nowa niewiadoma.
Czekam z niecierpliwością na nexta i pozdrawiam,
Poss
ps. Zapraszam też do mnie ;)
all-just-a-dream-in-the-end.blogspot.com