niedziela, 27 września 2015

Rozdział 39 "Niemal identyczna"

~~~
Z galerii wyszłyśmy około dwudziestej pierwszej, kiedy już zaczynali zamykać pierwsze sklepy. W drodze powrotnej jeszcze dużo rozmawiałyśmy, albo raczej Rozalia dużo mówiła. Ja wtrącałam coś tylko, gdy brała przerwę na oddech.
-Czyli idziemy do mnie?- Rzuciła, gdy słońce znikało już za linią dachów domów.
-Hę?- Mruknęłam, nie do końca wiedząc o co jej chodzi.
-No już się ściemnia, więc pójdziemy do mnie, bo w nocy sama iść nie będziesz, a ja mieszkam pół minuty drogi stąd.
-Ja muszę wracać do siebie- Zaprotestowałam.
-To brat po ciebie przyjedzie. Albo Luke- Odparowała, ciągnąc mnie za łokieć w  stronę jakiejś furtki.
Po sekundzie stałyśmy przed dużym, białym domem. Przez małą ilość światłą, nie do końca byłam w stanie dojrzeć zbyt wiele szczegółów, lecz na pewno był on zbudowany w stylu wiktoriańskim. Do budynku wchodziło się przez ganek z białego drewna, na którym stały dwa ratanowe fotele i mały stolik z tego samego materiału. Tuż obok była wieżyczka sięgająca ponad resztę domu,  z oddzielnym dachem w kształcie stożka.
-No chodź! Co się tak gapisz?-Zaśmiała się białowłosa.
Otworzyła drzwi kluczem i przywołała mnie gestem ręki, a gdy tylko się z nią zrównałam, krzyknęła.
-Wróciłam!
Zdjęła płaszczyk i rzuciła go na wieszak, nakazując przy tym,  bym zrobiła to samo, więc powtórzyłam czynność. Skręciłyśmy w prawo, do pomieszczenia w którym już świeciło się światło i musiałam aż złapać się framugi, by się nie przewrócić. Na przeciwko włączonego telewizora, na kanapie wypełnionej biało-fioletowymi poduszkami siedział na oko osiemnastoletni szatyn, w pościeranych, czarnych dżinsach i szarej bluzce z logiem Avenged Sevenfold, oraz w jednym trzy-dziurkowym glanie. Jednym, bo na drugiej nodze miał niemal sięgający kolana gips. Puszyste, nieco kręcone włosy opadły mu na czoło, przykrywając częściowo kilka plastrów i szwów, gdy przekręcił głowę w naszą stronę. Miał też rozciętą wargę i kilka siniaków na twarzy oraz szyi.
Mimowolnie  zakryłam rozdziawione usta dłonią, a powieki same zniknęły, odsłaniając maksymalnie całe moje źrenice i tęczówki. Nie sądziłam, że go jeszcze kiedyś zobaczę
Jego reakcja na zobaczenie mnie,  była niemal identyczna co moja na zobaczenie jego. Jedyną różnicą było to, że nie przyłożył dłoni do ust.
Niezręczną ciszę przerwała białowłosa, paplając o udanych zakupach, na szczęście nie zwracając uwagi na moje chwilowe zmieszanie. Po chwili nieco rozdrażniona brakiem reakcji na jej monolog złapała mnie za rękę i pociągnęła na piętro. Po minięciu kilku zakrętów i kilkunastu pomieszczeń, w końcu otworzyła białofioletowe drzwi i wciągnęła mnie do środka, po czym jednym celnym uderzeniem zapaliła światło.
-Co tak nagle stanęłaś jak wryta, po wejściu do salonu? Ducha zobaczyłaś, czy co?
-Można tak powiedzieć- Mruknęłam, siadając na puchatym dywanie.
-Znasz już przecież chyba wszystkich w tym mieście, więc czemu tak się zdziwiłaś widokiem mojego brata?
Jeszcze bardziej wybałuszyłam oczy. Że co, że kogo proszę?!
-Nie znasz go? Mówiłam ci przecież dzisiaj o nim.
-No mówiłaś trochę o nim, ale nie wspomniałaś, jak się nazywa.
-Ah tak? No może zapomniałam, dużo ci dzisiaj opowiadałam, to mogłam się trochę zgubić. No a nazywa się...
-Isaac-skończyłyśmy zdanie jednocześnie, po czym zapadła dziwna, jak na towarzystwo Rozalii, cisza.

3 komentarze:

  1. O...ooooo.... No nieźle...
    Ty to potrafisz zaskoczyć... Ehkm... co ja bym tu... Rozdział mi się mega podobał, z resztą jak całe twoje opowiadanie <3

    Pozdrawiam ;) Niecierpliwe czekam na kolejny i życzę mnóstwa weny <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Isaac? Kim jest Isaac? mam nadzieję, że szybko się dowiemy o nim czegoś więcej. Póki co domyślam się, że należy do przeszłości Raven... będzie się działo
    Czekam na nn (^~^)
    Pozdro :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Isaac? Mini podpowiedź: było już o nim w jednym czy dwóch rozdziałach, nie jestem pewna, ale w jednym było na pewno, mianowicie w jej śnie/wspomnieniu.
      W bohaterach też jest.
      Powodzenia w liceum! Pozdro^^

      Usuń