niedziela, 30 sierpnia 2015

Rozdział 35 "Przemiłe powitanie"

~~~
Przez resztę lekcji nie widziałam ani Amber, ani jej Świty, ani nawet Kastiela,więc gdy zajęcia się już skończyły i zabrałam kask  z szafki udałam się po motocykl Lucasa. Jakie było moje zdziwienie, gdy dojrzałam oparte o niego ludzkie wcielenie diabła. I to wcale nie komplement.
-Czego chcesz?- Warknęłam.
Powoli wsunęłam rękę do plecaka w poszukiwaniu kastetów. Nigdy ich z niej nie wyjmowałam. Nawet będąc w gimnazjum. Kupiłam je przez internet, w kilka dni po opuszczeniu szpitala. Początkowo rodzice się sprzeciwiali twierdząc, że zrobię sobie nimi krzywdę, ale w końcu ulegli i więcej nie poruszali ich tematu.
-Porozmawiać, laleczko- Wyszczerzył zniszczone zęby w uśmiechu, od którego aż zrobiło mi się niedobrze.
-Mam już wystarczająco dużo problemów i naprawdę nie mam nawet najmniejszej ochoty na jakiekolwiek pogaduszki z tobą. A poza tym, nie powinieneś przypadkiem siedzieć w areszcie?- Odparłam, nasuwając stalowe kręgi na palce.
 -Ranisz, laleczko. Jedna rozmowa to naprawdę nie tak wiele- Uniósł brwi jednocześnie otwierając szerzej oczy.
-Jakoś dwa lata temu nie byłeś skory do rozmów i wolałeś od razu skoczyć na mnie z pięściami.
-Oj tam, to było dawno i nie prawda.
Prychnęłam. Jest jeszcze bardzie bezczelny niż zapamiętałam. Powoli nasunęłam kastet na drugą dłoń.
-To, że spędziłam później prawie miesiąc na OIOM'ie to też nie prawda?
-Widzę, że teraz ty chcesz mnie tam wysłać- Zaśmiał się, przez co kilka kosmyków niezwykle tłustych włosów opadło mu na twarz. Od razu sprowadził je na właściwe miejsce.
Dobra, cierpliwość mi się kończy, jak nie zaczniesz gadać konkretniej, to na prawdę tam trafisz.
-To tylko do samoobrony- Położyłam ręce na biodrach i kontynuowałam- Skończ kręcić i do rzeczy.
Zrobił minę urażonego, po czym wyjął z kieszeni jakąś karteczkę. Wolnym i dość ociężałym krokiem ruszył w moją stronę. Machinalnie uniosłam dłonie, gotowa się bronić.
-Wyluzuj trochę- Wyciągnął w moją stronę rękę ze znajdującym się w niej świstkiem- Weź to i przeczytaj. Dla lepszej zabawy, w obecności Jamesa. Opcjonalnie Lucasa.
Kiedy odebrałam od niego zawiniątko, dostrzegłam, że to co początkowo wzięłam za karteczkę, było w rzeczywistości małą kopertą z dość sporą zawartością, bo brzegi ledwo trzymały się siebie.
Mijając mnie specjalnie zahaczył łokciem o moją torbę.
-Stęskniłem się za tobą, laleczko- Szepnął.
-Wal się- Syknęłam, na co on on się zaśmiał.
 -Do tanga trzeba dwojga. Zdzwonimy się, co?-  Mruknął prowokująco.
 Czując jak krew zaczyna we mnie wrzeć, odwróciłam się i w sumie na oślep uderzyłam pięścią. Akurat trafiłam w plecy. Słysząc krzyk blondyna, skierowałam się do motocyklu jednocześnie zakładając kask. Siadając na jednośladzie schowałam list do kieszeni, po czym natychmiast odpaliłam i odjechałam zostawiając chłopaka miotającego przekleństwami daleko za sobą.
~~~
Przepraszam, że tak piekielnie krótko i po tak długim czasie, ale najpierw dostałam szlaban na całą elektronikę jaką miałam, potem jeszcze małe problemy z pokojem, a jak już dosiadłam do laptopa, to mnie coś normalnie strzela. Nie wiem co ja zrobiłam, że ten laptop stał się emo, bo ciągle się tnie, a czasem nawet wiesza i muszę go resetować. Może to dlatego, że ma już prawie 7 lat? Oj tam. Przyrzekam, że następny rozdział będzie dłuższy :)

1 komentarz:

  1. Nie mogę się nie zgodzić, krótko. Ale jest kolejna rzecz na którą mogę się zastanawiać. Akurat mam fazę na Sherlocka, więc.... :d
    Weny ^^

    OdpowiedzUsuń