wtorek, 25 sierpnia 2015

Rozdział 34 "Zginą Marnie"

~~~
Obudziłam się, znęcona ogarniającym cały mój pokój słodkim zapachem naleśników, co było nieco dziwne, bo ani ciocia, ani Luke nie robili w ciągu tygodnia śniadań. Powoli wydostałam się spod grubej kołdry i nie zakładając kapci, powoli ruszyłam do kuchni. W całym domu panowała kompletna cisza, nie licząc odgłosu skwierczącego na patelni masła. Po pokonaniu schodów skręciłam w do pomieszczenia po lewej i oparłam się o framugę. No nie wierzę. On jest po prostu… aż brak mi słów.
-Cześć…?- Powiedziałam, jeszcze trochę zachrypnięta.
Przy kuchence stał James w różowym(!) fartuchu cioci Agaty i akurat przekładał pancake’a na talerz, na którym była ich już dość pokaźna górka.
-Cześć, siostrzyczko- Odparł z uśmiechem, polewając swoje dzieło sosem klonowym.
Podeszłam do niego szybko, po czym wspięłam się na palce i dotknęłam dłonią jego czoła, sprawdzając czy nie ma gorączki, ale nie było rozgrzane.
-Dobrze się czujesz?- Rzuciłam podejrzliwie odsuwając się nieco, na co on tylko spojrzał na mnie z litością.
-Jako, że żadne z nas nie idzie dzisiaj do szkoły, możemy chyba zjeść normalne śniadanie, jak normalna rodzina, co?- Odpowiedział, przestawiając talerz na stół.
Tak, chyba tak, ale moment. Co?!
-Jak to ‘żadne z nas nie idzie do szkoły’?- Fuknęłam.
Przez głowę przemknęła mi wizja tego, co by było gdybym nie ukończyła szkoły z wzorową średnią i frekwencją, nie dostała się do dobrego college’u.
-No normalnie. Mi się nie chce, Luke też ma ją gdzieś, a ty trzy dni temu skoczyłaś z okna, więc nie możesz- Wytłumaczył, nalewając kawę do dwóch kubków.
No chyba go głowa boli, skoro sądzi, że będę siedziała cały dzień w domu.
-Która jest?- Rzuciłam.
-Ósma, a co?- Odparł podejrzliwie.
 Natychmiast się odwróciłam i pobiegłam do swojego pokoju, zostawiając Jamesa i jego protesty gdzieś w tyle. Dopadłam do szafy i zabrałam z niej losowe ubrania, dbając tylko o to, by znalazły się wśród nich spodnie. Pobiegłam do łazienki, gdzie wzięłam rekordowo szybki prysznic, umalowałam się i związałam włosy w luźnego warkocza, po czym ubrałam się i zakładając soczewki zbiegłam na parter. Zgarnęłam z komody klucze od ścigacza i zajrzałam do kuchni, w której James akurat kończył kolejnego naleśnika. Szybko zabrałam mu ostatniego z talerza i zanim zdążył coś powiedzieć, mruknęłam:
-Przekaż Lucasowi, że pożyczam motocykl.
I tyle mnie widział. Doskoczyłam do wieszaka, z którego ściągnęłam kostkę, po czym wskoczyłam w buty i wybiegłam do garażu. Od razu dokończyłam jeść ‘śniadanie’ i założyłam kask. I tak już w pełnym wyposażeniu odpaliłam maszynę i opuściłam teren domu.
Do szkoły dojechałam bez żadnych przeszkód. Zaparkowałam na miejscu możliwie blisko budynku i rzuciłam się pędem do szafki, w której zostawiłam kask, po czym skierowałam się w stronę klasy od francuskiego. Po przekroczeniu progu sali, wszystkie spojrzenia skierowały się na mnie.
-Witam pannę Spóźnialską- Zaszydził nauczyciel.
Miał na oko ze czterdzieści lat. Czarne włosy idealnie ulizane, wąsik identyczny jak Francuzi, a garnitur doskonale niedopasowany. Ale najlepsza była jego mina, mówiła: ‘Przed chwilą zjadłem żywą żabę. Chyba chce ze mnie wyjść’. Już go nie lubię.
-Przepraszam za spóźnienie, to się więcej nie powtórzy- Stara śpiewka.
Spojrzał na mnie wilkiem, po czym wydał z siebie bliżej nieokreślony dźwięk, podobny do zwierzęcego warknięcia.
-A, jaki to jest powód tego spóźnienia?- Drążył.
Dajże spokój człowieku.
-Budzik nie zadzwonił- Gładko skłamałam, co wywołało wśród pozostałych uczniów falę chichotu.
-Cisza!- Warknął dyktator.
Skorzystałam z chwili roztargnienia nauczyciela i szybko przedostałam się na koniec klasy, po czym zajęłam miejsce koło nieznanej mi szatynki. Po tym mężczyzna znudził się już moją osobą i kontynuował przerwaną lekcję. Do dzwonka wytrwałam w spokoju.
Salę opuściłam, jako jedna z pierwszych i natychmiast skierowałam się w stronę sali gimnastycznej. Zatrzymałam się w połowie drogi i usiadłam na parapecie. Po co się spieszyć? Założyłam słuchawki i włączyłam muzykę.
Po chwili przemknął mi przed oczami Kentin. Po prostu mnie minął. To pierwszy raz, gdy mnie zignorował. Zawsze było jakieś ‘cześć’ albo coś takiego. Natychmiast ruszyłam za nim. Dogoniłam go na klatce schodowej i zastąpiłam dalszą trasę.
Wyglądał fatalnie. Nie, ja wcale nie jestem niemiła. Włosy miał potargane, okulary wygięte, sweter rozciągnięty. Boże…
-Co się stało?- Szepnęłam, przeciągając go na bok.
Nie odpowiedział. Stał jak posąg tylko, co chwila mrugając. Zdjęłam mu okulary i zaczęłam przywracać im normalny kształt. Dopiero, gdy mu je oddałam, drgnął.
-Kentin, co jest?- Naciskałam.
-Takie trzy dziewczyny… Wyglądały jak plastikowe lalki… Okradły mnie… Napadły…- Dukał.
Amber i jej świta. Jedyne plastiki, jakie widziałam w tej szkole.
-Zginą marnie …- Syknęłam, mimowolnie zaciskając pięści.
-Rav…
-Hmm?
-Nie zniżaj się do ich poziomu…- Szepnął, po czym odwrócił się i poszedł na korytarz.
Wraz z odgłosem zamykanych drzwi zadzwonił dzwonek na lekcję, więc ruszyłam do szatni, by przebrać się na wf. Ta lekcja była koszmarna. Lubię grać w siatkówkę, ale gra w jednej drużynie z lalką Barbie to piekło! Ilekroć chciałam odebrać, ona rzucała się na mnie niemal przewracając, a potem się czepiała, że nie odbiłam. Szlak mnie trafił po pierwszych dziesięciu punktach i na agresję zaczęłam reagować agresją. Zagrywki specjalnie celowałam w głowę Amber, dzięki czemu w końcu powiedziała nauczycielce, że się źle czuje i usiadła. A wtedy zadzwonił dzwonek. Wszystkie poszłyśmy do szatni i się przebrałyśmy. Tuż po tym jak wyszłam, dopadła do mnie Rozalia.
-Czym ci podpadła?- Rzuciła, przejmując moje tempo.
-Podpadła, to mało powiedziane- Syknęłam, po czym skręciłam do pokoju gospodarzy- Poczekaj chwilę, muszę coś załatwić.
Przekroczyłam próg sali ignorując protest Rozalii. Trzaśnięcie drzwiami natychmiast zwróciło na mnie uwagę Nataniela.
-Coś się stało?- Spytał, zamykając jakąś aktówkę.
-Twoja siostra się stała- Warknęłam, szybko podchodząc do biurka i opierając na nim dłonie.
-Widzę, że nie tylko ona.
-Oj, właśnie, że tylko ona.
-Przesadzasz- Westchnął, opadając na oparcie krzesła.
-Ja przesadzam? Wraz ze swoją świtą okradły i pobiły mojego przyjaciela! Gdyby chodziło o mnie, nie wahałabym się nawet chwili, by obmyślić zemstę wszechczasów, ale prosił mnie, bym nie zniżała się do ich poziomu, więc jak na razie chcę to załatwić pokojowo, ale jeśli się nie odczepi, to przysięgam uroczyście, własnoręcznie ją zneutralizuje. Choć moment- Uśmiechnęłam się- Zemsta jest tym słodsza, im bardziej bolesna dla wroga.
Nakreśliłam w powietrzu serduszko z literką ‘K’ w środku. Blondyn nieco pobladł, ale nie chciał dać tego po sobie poznać.
-Co się stało, z tamtą spokojną dziewczyną sprzed tygodnia- Westchnął.
-Umarła, wraz ze swoją najlepszą przyjaciółką- Odparłam cicho, ale tak, że jeszcze usłyszał.
-Przykro…- Zaczął, ale mu przerwałam.
-Nie musisz mi sztucznie współczuć, nie znałeś ani jej, ani nie znasz mnie, a ja nienawidzę fałszu. Po prostu… ogarnij swoją siostrę.
Po tym zdaniu odwróciłam się gwałtownie i opuściłam pokój.
-Zołza!- Krzyknęła białowłosa, gdy już mnie dogoniła.
-Ja czy ona?- Mruknęłam.
-Oczywiście, że ona- Odparła, przewracając oczami.
-Patrz, tam stoi. Zakład, że zaraz się do nas przyczepi?
-Przecież to oczywiste…- Rzuciła krótko.
Nawet jeszcze jej nie minęłyśmy, a już zastąpiły nam drogę. Barbie oczywiście na czele, a Li i Charlotte po jej bokach. Wszystkie trzy opierały dłonie o biodra i układały usta w dzióbki.
-Mam dla was dobrą radę- Zaczęłam, zanim zdążyła się odezwać któraś z nich- Lepiej nie stawajcie przy żadnym piecu ani grzejniku.
-Czemu?- Zdziwiła się Japonka.
-Bo plastik rozpuszcza się pod wpływem ciepła- Wytłumaczyłam z uśmiechem.
Rozalia zachichotała, a Świta wyglądała jakby żadna z nich nic nie zrozumiała. Jakim cudem, one zdały do liceum?
-Dobra, teraz ja mówię i mi nie przerywaj. Odczepiłaś się od Kastusia, to dobrze. A teraz odczep się od Nata i ode mnie. Zrozumiano?- Wysyczała blondynka.
-Mam się od ciebie odczepić? O błagam… To ty nie chcesz dać mi spokoju- Jęknęłam.
Chyba chciała coś dodać, ale wskazałam na niemal biegnącego w naszą stronę Kastiela. Wyglądał iście bojowo. Blondynka odwróciła się i gdy tylko się przy nas zatrzymał, rzuciła mu się na szyję, na co ja z Rozalią zaczęłyśmy się śmiać.
-Zostaw mnie dziewczyno w spokoju- Warknął czerwonowłosy, odpychając od siebie Amber. Kiedy już udało mu się oswobodzić, podszedł bliżej mnie, złapał za łokieć i zaczął ciągnąć w stronę dziedzińca- A z tobą mam do pogadania.
-No chyba cię pogięło- Warknęłam, wyrywając mu się.
Zabijaliśmy się wzrokiem, dopóki nie dogoniła nas Rozalia i Barbie. Pozostałe dwie dziewczyny miały to chyba gdzieś.
-Co ty z nim robisz?- Piszczała blondynka.
-Ja z nim nic nie robię. Ale on mnie wkurza- Fuknęłam.
-Amber, pozwól za mną- Dosłyszałam zza siebie i aż mimowolnie podskoczyłam.
Nie odwróciłam się, ale we właścicielu głosu rozpoznałam Nataniela. Może w końcu ją spacyfikuje.
Odprowadzałam ich wzrokiem, dopóki nie zniknęli za rogiem korytarza.
-Dobra, szybko, czego chcesz?- Warknęłam w stronę Kastiela.
-Grzeczniej trochę- Odburknął, za co zmroziłam go wzrokiem.
-Streszczaj się- Syknęłam.
-Lucasowi nie chce się tyłka ruszyć z chaty, więc stwierdził, że skoro i tak już przylazłem do budy, to mogę cię do niego sprowadzić z powrotem.
-Chyba mu gorzej… Możesz mu przekazać, że wrócę, jak się skończą lekcje- Mruknęłam- Czemu ty się go tak bezwzględnie słuchasz, tak w ogóle?
Burknął coś tylko pod nosem i sobie poszedł. Wraz z kolejnym trzaśnięciem drzwiami, zaczęła się kolejna lekcja.
~~~
Witajcie! Wróciłam już do domku, więc wracają w miarę mam nadzieję regularne rozdziały! Niestety nie miałam dostępu do internetu na laptopie, więc nie dodałam wcześniej, ale dodaję teraz.
I mam do was pytanie: Kogo Wy widzicie jako partnera Raven? Ciekawi mnie to bardzo xP

4 komentarze:

  1. Kogo widzę jako partnera Raven? W sumie to... nikogo jeśli już miałby być to ktoś konkretny... nie, nadal nie wiem.
    Komentarz może trochę bez sensu, ale cóż...
    Weny ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem czemu, ale dodał się tylko początek i koniec, więc powtórzę xd
      Gdzieś powinien nastąpić długi wykład na temat jak to ludzie odchodzą i w ogóle, ale nikt tego nie chce słuchać xd więc go nie będzie.
      A tak po za tym to do której idziesz klasy od września?

      Usuń
    2. Do drugiej gim xp
      Aż tak bardzo nikt do niej nie pasuje? Haha

      Usuń
  2. JEJ ^---^ W końcu się doczekałam <3
    Hy hy.. Coraz bardziej lubię Raven. Może dlatego, że jest taka jaka ja nigdy nie potrafiłam być. Chociaż w sumie... coraz częściej zdarza mi się takie zachowanie. To chyba stres przed maturą hahaha.
    Hm.. co do partnera bohaterki... To hm... Może Kentin? Albo Armin. Tak mi się przynajmniej widzi. Może dlatego, że większość opowiadań jest albo o Lysie, Kasie albo Nacie. Fajna by byłą taka mała odmiana :D
    Weny życzę i pozdrawiam! <3

    OdpowiedzUsuń