środa, 15 lipca 2015

Rozdział 28"To żałosne"

~~~
Jesteś sama.
Nie! Nie! To nie możliwe! Niemożliwe! Emily nie może nie żyć! Ona... ona...ona....nie! To kłamstwo!
Zawsze jesteś sama.
Przecież...przecież...Emily...
Czułam jak po moich policzkach spływają dwa wodospady łez. Nawet nie wiedząc kiedy upadłam na ziemię. Zasłoniłam rękoma część twarzy, w tym oczy.
Wszystko inne to urojenie.
-Poszukaj Lioxamu albo Ziperidu! Szybko! Chyba w szafce przy lodówce.
Ktoś uniósł mnie w górę. Przesunęłam nieco dłonie i kątem oka dostrzegłam czerwoną koszulę, która miała już dość dużą mokrą plamę. Ukryłam się w niej, by nic więcej mnie już nie dosięgło.
To się nigdy nie zmieni.
-Mam, co teraz?
Zostałam położona na czymś miękkim, chyba kanapie. Bezwładnie opadłam na oparcie.
Emily...co....dlaczego?
-Daj to.
Ktoś podsunął mi przed twarz jakąś pigułkę i szklankę wody, które bez zastanowienia zażyłam.
Zawsze będziesz sama.
-Raven, hej, spójrz na mnie, proszę.
Byłam obojętna. Nie reagowałam na żadne bodźce otoczenia. Miałam wyjebane.
-Raven, siostrzyczko, proszę.
Będziesz sama, aż do końca.
Bez Emily nie mam nic. Nie mam nikogo. Więc po co mam być?
-Proszę.
Beznamiętnie uniosłam wzrok. Niech przestanie błagać. To żałosne.
Aż do śmierci.
Widziałam Jamesa, ale jak przez mgłę. Za to za nim, stała Elaine, zupełnie wyraźna. Taka jaką ją zapamiętałam. Jak zawsze uśmiechnięta, z dołeczkami w policzkach, z opaską z cyrkoniami w puszystych blond włosach, w białej, zwiewnej sukience przepasanej srebrnym, cienkim paskiem i z białymi sandałkami na jak zawsze opalonych nogach.
-Witaj, czarnooka. Dawnośmy się nie widziały-powiedziała, nawet na chwile nie przestając się uśmiechać.
Elaine...co tu robisz?...Przecież jesteś martwa...Już od dwóch i pół roku.
-Witaj, blondyneczko-tylko tyle z siebie wykrztusiłam.
-Co? Do kogo ona mówi?
Usiadła na parapecie i wskazała na drzwi. Spojrzałam w tamtym kierunku i zamarłam. Stała tam oparta o framugę Emily, ukazująca w uśmiechu dwa rzędy białych, równych zębów. Przeczesała palcami płomiennie czerwone włosy i przygryzła dolną wargę.
-Cześć, czarownico-zaśmiała się.
To już koniec.
 -Ej, co jest?
Przycisnęłam dłonie do ust. Jak...
-Niedługo znów się spotkamy-Elaine zaczęła iść w moją stronę.
-I znów będziemy razem. Nasza trójka w pełnej krasie-dodała Emily, idąc w ślady blondynki.
-Będziemy razem straszyć-skończyła Elaine, po czym razem z czerwonowłosą wyciągnęły lewe dłonie w moją stronę i... zniknęły.
Zwyczajnie rozpłynęły się w powietrzu, zostawiając za sobą tylko trochę pyłu. Wbiłam paznokcie w policzki, zostawiając w nich małe wcięcia.
To twój koniec.
Poczułam gwałtowny wstrząs, który zmusił mnie do zlokalizowania jego źródła, co mimo wszystko nie było trudne. Na podłodze przede mną siedział James, a jedna jego ręka spoczywała na moim ramieniu.
-Mam to wszystko gdzieś-szepnęłam-Niedługo znów je zobaczę.
Wstałam, i jakby nic się nie stało udałam się w stronę mojego pokoju. Zostałam jednak zatrzymana, już przed schodami. Za kamizelkę trzymał mnie białowłosy chłopak i hipnotyzującym spojrzeniu dwóch różnobarwnych tęczówek.
-Puść mnie-rzuciłam spokojnie.
-Raven, zastanów się. To szok po stracie, musisz przez to przejść, nie możesz się odcinać o ludzi. Zwłaszcza od tych, którym na Tobie zależy-mówił usypiająco.
Mimowolnie ziewnęłam.
-Ja się nie odcinam od ludzi, którym na mnie zależy, bo już takich nie ma. Były takie tylko dwie. Jedna zmarła ponad dwa lata temu, druga prawdopodobnie dzisiaj. Teraz jestem zupełnie sama-wytłumaczyłam.
-Nie, nie jesteś sama! Masz brata, masz kuzyna, masz Rozalię-dodał.
Odwróciłam się i zaczęłam wdrapywać się po schodach. Wydawało mi się, że dosłyszałam jeszcze ciche "mnie", ale wątpię. Pewnie to tylko omam.
Do swojego pokoju dotarłam już bez przeszkód. Za pamięci zdjęłam soczewki i odłożyłam je do opakowania, po czym otworzyłam okno i usiadłam na parapecie, wystawiając nogi na zewnątrz.

3 komentarze:

  1. Jejciu... Jakie to smutne...
    Popłakałam się normalnie... Strasznie jej współczuję... Ja można tak powiedzieć, że też straciłam tak jakby przyjaciółkę... Pół roku temu zmarła moja najbliższa kuzynka...
    Mam nadzieję, że chłopaki nie pozwolą się jej zamknąć.
    Eh..

    OdpowiedzUsuń
  2. Smuutno...
    James taki opiekuńczy. Lysander... niby jedna wypowiedzieć, a dała piękny, pozytywny akcent na koniec rozdziału. Tak, chodzi o to "mnie". Wiem, że na pewno to powiedział.
    Nie mogę się doczekać nn </3 ten rozdział ta taki łamacz serc.
    Weny.

    OdpowiedzUsuń
  3. Smutno. Ale myślę, że nikt jej nie pozwoli zostać z tym samej.
    Pozdrawiam i życzę dużo weny.

    OdpowiedzUsuń