☠ ☠ ☠James☠ ☠ ☠
W ciszy podążaliśmy za Raven. Po kilku minutach marsza dotarliśmy do domu cioci Agaty, w którym na czas liceum mieszkała moja siostra. Ja z Lysandrem zostaliśmy w kuchni, a ona poszła do swojego pokoju.
-Kawy?-spytałem wyjmując z szafki nad zlewem dwa kubki.
-Tak, proszę-usłyszałem odpowiedź, więc nalałem do nich czarnego wywaru z dzbanka.
Usiadłem przy stole naprzeciwko białowłosego i podałem mu napój.
-Jest coś ciekawego do obejrzenia na tym zadupiu?-rzuciłem.
Z tego co powiedział mi raz kuzyn, Lysander nie należy do osób zaczynających rozmowę.
-To zależy-odparł upijając łyk kawy.
-Od...?
-Od upodobań i od tego z kim chce się zwiedzać-wzruszył ramionami.
Przygryzłem knykieć. O kurde.
-Hmm, ten... z dziewczyną-mruknąłem.
Opowiedział mi o Flame Falls chyba wszystko, co można by znaleźć na Wikipedii. Nie pominął również jakiejś legendy z wątkiem miłosnym, którą oczywiście wyśmiałem.
-To miasto jest porąbane-zaśmiałem się.
Białowłosy przytaknął mi z lekkim uśmiechem. Chyba chciał coś jeszcze dodać, ale usłyszeliśmy pierwsze dźwięki mojego dzwonka.
-Moment.
Kliknąłem zieloną słuchawkę.
-Halo?
-James?-dobiegło z głośniczka.
-Tak, kto mówi?
-To ja, mama.
Skąd ona ma mój numer? I po kiego dzwoni?
-Co jest?
-Dzwoniłam do Raven, ale nie odbierała więc chciałabym, abyś jej coś przekazał, dobrze?
-Spoko, nawijaj.
-Rozmawiałam z panią Beavers, pamiętasz ją?
-No i co w związku z tym?
-A pamiętasz Emily?
Emily? Czerwonowłosa przyjaciółka Raven, która ciągle imprezowała? Ta sama, która kiedyś próbowała podpalić mi włosy? Jak mam jej nie pamiętać.
-Taak...
Na chwilę zapadła cisza.
-Tak?
-Ona nie żyje. Zginęła w wypadku samochodowym.
Co? Ej, no, moment. Ona nie może nie żyć. Kurde, była z Raven tak blisko, że nie zostawiłaby jej bez osobistego pożegnania. Mimo że chociaż byłem, ale mnie nie było, to akurat dobrze wiem.
-Hej! Przekażesz jej?-dobiegło do mnie po jakimś czasie.
-Tak, okej. Przekażę jej.
-Dziękuję. Cześć.
-Cześć.
Kurde, w sumie też znałem ją niemal całe życie. Była dla mnie jak przyszywana siostra. Dopóki tego nie spieprzyłem, zaczynając ćpać. Później razem próbowały wybić mi to z głowy. I też razem mnie kryły.
Poczułem, jak po policzku spływa mi łza, więc natychmiast ją starłem. Lysander jednak ją zauważył i skupił całą swą uwagę na mnie.
-Można wiedzieć...-zaczął, ale mu przerwałem.
-To była moja matka. Mam przekazać Raven, że jej... przyjaciółka... Emily nie żyje-powiedziałem.
Potem usłyszałem głośny krzyk, więc natychmiast zerwałem się na proste nogi i odstawiłem kubek z kawą, po czym wybiegłem na korytarz. U podnóża schodów, opierając się o ścianę klęczała Raven. Twarz zasłoniła dłońmi, ale mimo to, można było dostrzec spływające po jej policzkach łzy. Kurde. Z tego co mówiła kiedyś matka, jeszcze zanim mi odwaliło, to Raven miewa jakieś ataki, ale nie rozpaczy, bo rozpacz to teraz za mało powiedziane. Jezu co to były za tabletki na to?
-Poszukaj Lioxamu albo Ziperidu! Szybko! Chyba w szafce przy lodówce-rzuciłem szybko do białowłosego, przypominając sobie, gdzie Lucas odstawiał wodę utlenioną, po zabawię z Dake'iem.
Podszedłem do siostry i podniosłem ją do góry
-Mam, co teraz-dobiegło do mnie ze strony kuchni, ale na razie to zignorowałem, tak samo jak powiększającą się mokrą plamę na mojej koszuli.
Powoli zaniosłem ją do salonu i położyłem na kanapie.
-Daj to-poleciłem.
Lysander podał mi szklankę z wodą i zieloną tabletkę, po czym ja podsunąłem je Raven, która bez zastanowienia je zażyła. Widziałem jak jej źrenice się rozszerzyły. Zaczyna działać.
-Raven, hej, spójrz na mnie, proszę-zacząłem.
Nie może zostać sama. Nie może się znów zamknąć.
-Raven, siostrzyczko, proszę-błagałem dalej.
Lucas opowiedział mi, co się działo, gdy mnie nie było. O śmierci Elaine, nękaniu przez Dake'a i resztę moich popieprzonych byłych kumpli, leczeniu.
-Proszę-szepnąłem.
Wolno podniosła wzrok, ale nie patrzyła na mnie tylko gdzieś w powietrze, za mną. Usiadłem na podłodze przy kanapie. Przynajmniej już nie płacze, chociaż nawet to byłoby lepsze od tego milczenia.
-Witaj, blondyneczko-mruknęła, nadal nie zwracając na mnie uwagi.
Ale moment...
-Co? Do kogo ona mówi?-spojrzałem na Lysandra, który był równie zdziwiony co ja.
-Kawy?-spytałem wyjmując z szafki nad zlewem dwa kubki.
-Tak, proszę-usłyszałem odpowiedź, więc nalałem do nich czarnego wywaru z dzbanka.
Usiadłem przy stole naprzeciwko białowłosego i podałem mu napój.
-Jest coś ciekawego do obejrzenia na tym zadupiu?-rzuciłem.
Z tego co powiedział mi raz kuzyn, Lysander nie należy do osób zaczynających rozmowę.
-To zależy-odparł upijając łyk kawy.
-Od...?
-Od upodobań i od tego z kim chce się zwiedzać-wzruszył ramionami.
Przygryzłem knykieć. O kurde.
-Hmm, ten... z dziewczyną-mruknąłem.
Opowiedział mi o Flame Falls chyba wszystko, co można by znaleźć na Wikipedii. Nie pominął również jakiejś legendy z wątkiem miłosnym, którą oczywiście wyśmiałem.
-To miasto jest porąbane-zaśmiałem się.
Białowłosy przytaknął mi z lekkim uśmiechem. Chyba chciał coś jeszcze dodać, ale usłyszeliśmy pierwsze dźwięki mojego dzwonka.
-Moment.
Kliknąłem zieloną słuchawkę.
-Halo?
-James?-dobiegło z głośniczka.
-Tak, kto mówi?
-To ja, mama.
Skąd ona ma mój numer? I po kiego dzwoni?
-Co jest?
-Dzwoniłam do Raven, ale nie odbierała więc chciałabym, abyś jej coś przekazał, dobrze?
-Spoko, nawijaj.
-Rozmawiałam z panią Beavers, pamiętasz ją?
-No i co w związku z tym?
-A pamiętasz Emily?
Emily? Czerwonowłosa przyjaciółka Raven, która ciągle imprezowała? Ta sama, która kiedyś próbowała podpalić mi włosy? Jak mam jej nie pamiętać.
-Taak...
Na chwilę zapadła cisza.
-Tak?
-Ona nie żyje. Zginęła w wypadku samochodowym.
Co? Ej, no, moment. Ona nie może nie żyć. Kurde, była z Raven tak blisko, że nie zostawiłaby jej bez osobistego pożegnania. Mimo że chociaż byłem, ale mnie nie było, to akurat dobrze wiem.
-Hej! Przekażesz jej?-dobiegło do mnie po jakimś czasie.
-Tak, okej. Przekażę jej.
-Dziękuję. Cześć.
-Cześć.
Kurde, w sumie też znałem ją niemal całe życie. Była dla mnie jak przyszywana siostra. Dopóki tego nie spieprzyłem, zaczynając ćpać. Później razem próbowały wybić mi to z głowy. I też razem mnie kryły.
Poczułem, jak po policzku spływa mi łza, więc natychmiast ją starłem. Lysander jednak ją zauważył i skupił całą swą uwagę na mnie.
-Można wiedzieć...-zaczął, ale mu przerwałem.
-To była moja matka. Mam przekazać Raven, że jej... przyjaciółka... Emily nie żyje-powiedziałem.
Potem usłyszałem głośny krzyk, więc natychmiast zerwałem się na proste nogi i odstawiłem kubek z kawą, po czym wybiegłem na korytarz. U podnóża schodów, opierając się o ścianę klęczała Raven. Twarz zasłoniła dłońmi, ale mimo to, można było dostrzec spływające po jej policzkach łzy. Kurde. Z tego co mówiła kiedyś matka, jeszcze zanim mi odwaliło, to Raven miewa jakieś ataki, ale nie rozpaczy, bo rozpacz to teraz za mało powiedziane. Jezu co to były za tabletki na to?
-Poszukaj Lioxamu albo Ziperidu! Szybko! Chyba w szafce przy lodówce-rzuciłem szybko do białowłosego, przypominając sobie, gdzie Lucas odstawiał wodę utlenioną, po zabawię z Dake'iem.
Podszedłem do siostry i podniosłem ją do góry
-Mam, co teraz-dobiegło do mnie ze strony kuchni, ale na razie to zignorowałem, tak samo jak powiększającą się mokrą plamę na mojej koszuli.
Powoli zaniosłem ją do salonu i położyłem na kanapie.
-Daj to-poleciłem.
Lysander podał mi szklankę z wodą i zieloną tabletkę, po czym ja podsunąłem je Raven, która bez zastanowienia je zażyła. Widziałem jak jej źrenice się rozszerzyły. Zaczyna działać.
-Raven, hej, spójrz na mnie, proszę-zacząłem.
Nie może zostać sama. Nie może się znów zamknąć.
-Raven, siostrzyczko, proszę-błagałem dalej.
Lucas opowiedział mi, co się działo, gdy mnie nie było. O śmierci Elaine, nękaniu przez Dake'a i resztę moich popieprzonych byłych kumpli, leczeniu.
-Proszę-szepnąłem.
Wolno podniosła wzrok, ale nie patrzyła na mnie tylko gdzieś w powietrze, za mną. Usiadłem na podłodze przy kanapie. Przynajmniej już nie płacze, chociaż nawet to byłoby lepsze od tego milczenia.
-Witaj, blondyneczko-mruknęła, nadal nie zwracając na mnie uwagi.
Ale moment...
-Co? Do kogo ona mówi?-spojrzałem na Lysandra, który był równie zdziwiony co ja.
Przeczekajmy to, może coś powie sensownego. Jednak zamiast tego zaczęła się uśmiechać.
-Ej, co jest?
Przycisnęła dłonie do twarzy, zasłaniając usta. Okej, ona zaczyna mnie przerażać.Złapałem ją za ramię i szybko potrząsnąłem. Chyba przywróciło ją to do żywych, bo w końcu na mnie spojrzała.
-Mam to wszystko gdzieś-szepnęła-Niedługo znów je zobaczę.
WTF? O co jej chodzi?! Kogo znowu zobaczy?
Wstała i jak gdyby nigdy nic minęła mnie. Zamknąłem oczy i westchnąłem, po czym zacząłem uderzać głową o kanapę. W co ja się pakuję? Kurwa, chyba naprawdę tęskniłem przez ten czas za siostrą, skoro dobrowolnie będę się nią opiekować. Wcześniej za nic w świecie by mnie do tego nie zmusili.
Dosłyszałem jeszcze krótki dialog Lysa i Raven, ale go olałem. Wstałem z podłogi równo z trzaskiem drzwi.
Jejku. Jest coraz ciekawiej. Tyle pytań a tak mało odpowiedzi.
OdpowiedzUsuńPisz szybko bo nie mogę się doczekać :D
Pozdrawiam :*
Czyli jednak James się zmienił... Albo stwarza chociaż takie pozory...
OdpowiedzUsuńTrochę smutno z ich powodu... Nie chciałabym, żeby wszystko się zawaliło. Ledwo zaczęło się w miarę układać i nagle PUFF i nie ma...
Mam nadzieję, że będzie chociaż w miarę okej ;D
Pozdrawiam i życzę weny (pisz szybciutko!)
Przepraszam za spam, ale nie znalazłam odpowiedniej zakładki na niego
OdpowiedzUsuńZapraszam do nowo otwartej ocenialni!
Niewidzialna postanowiła wrócić na stare śmieci i znów zająć się ocenianiem, więc jeśli interesuje Cię jej zdanie na temat swojego bloga, szukasz kogoś, kto mógłby Ci w nim trochę pomóc, lub dopiero zaczynasz i potrzebujesz kilku przydatnych wskazówek, znalazłeś to, czego szukałeś!
http://skrzynia-tajemnic.blogspot.com/