♠♠♠ Rozalia ♠♠♠
Jak Leo z nim wytrzymuje? Gdyby Lys był moim bratem, miałabym dość ciągłego szukania jego rzeczy. Najpierw gubił tylko notes, dwa dni temu zgubił też telefon, a wczoraj jeszcze buty. Jak można zgubić komórkę? Albo buty! Do tego potrzeba ogromnego talentu. Najwyraźniej ma go aż nazbyt dużo.
Weszłam do szkoły jak zwykle optymistycznie nastawiona, chociaż gdzieś w głębi serca miałam ochotę rozerwać połowę uczniów i nauczycieli na strzępy. Do pierwszej lekcji zostało jeszcze około pół godziny, więc udałam się do swojej szafki po MP4. Trochę ulubionej muzyki dobrze mi zrobi. Może nawet ciśnienie mi spadnie, bo Lysander oczywiście znowu je podniósł. Nie, Rozalia, nie myśl o nim. Wdech, wydech, dobrze, jeszcze raz. Okej, już mi lepiej.
Otworzyłam metalową konstrukcję i wzięłam odtwarzacz wraz ze słuchawkami, a potrzebne zeszyty przełożyłam do swojej ulubionej torebki. Fioletowa, na pasku nabijana nitami torba prosto z Włoch. Mogę zmieścić w niej wszystko. Leo nawet twierdzi, że oprócz pełnego kompletu do makijażu mam w niej kilka innych torebek. Po co mi kilka innych torebek skoro mam tą? Nigdy nie zrozumiem facetów. A podobno to kobiety są skomplikowane.
Wróciłam na dziedziniec i usiałam na ławce, która była najbliżej budynku. Uruchomiłam odtwarzacz i od razu po założeniu słuchawek zatraciłam się w świecie ulubionej muzyki. Rihanna, Beyonce, Avril Lavigne...
Chyba zasnęłam, bo po kilku piosenkach urwał mi się film i kompletnie nic nie pamiętam. Dopiero dzwonek wyrwał mnie drzemki. What's now? Pierwszy mam angielski z Farazowskim. On podobno zawsze się spóźnia, więc nie muszę się spieszyć. Wolnym krokiem udałam się w stronę klasy i przy okazji schowałam MP4. Weszłam do sali i od razu wyłapałam siedzącą z tyłu Raven, więc usiadłam obok niej. W sumie z bliska wyglądała inaczej niż wczoraj. Tylko co się zmieniło... Hmm, już wiem! Makijaż. Wczoraj miała tylko delikatny, to jest rzęsy, kreska, pomadka i chyba troszkę korektora. Dzisiaj miała na sobie wszystko, co tylko można było nałożyć. Ale muszę przyznać, że umalowała się wręcz profesjonalnie, bo nigdzie nie było nawet jednej zagubionej bądź nieudanej kreski. Ale przecież bez bazy, pudru, podkładu, bronzera, rozświetlacza i ogromnej ilości korektora też była śliczna, więc czemu taka nagła zmiana? I ma podpuchnięte oczy, chyba od płaczu. Ciekawe, co się stało? O ile to możliwe spróbuję jej pomóc. Lubię ją, choć wczoraj była wobec mnie troszkę oschła
-Cześć, Raven-zaczęłam.
Nie od razu zareagowała, ale po chwili wahania odwróciła głowę w moją stronę.
-Witaj, Rozalio-powiedziała bardzo cichym i zachrypniętym głosem.
-Wiem, że nie znamy się za dobrze, ale widzę, że jesteś jakaś taka... smutna-ciągnę dalej z wahaniem, a po chwili dodaję- Jeśli masz jakiś problem możesz mi powiedzieć, a ja spróbuję ci pomóc.
Czarnowłosa schowała twarz w dłoniach. Chyba musi się zastanowić. Nie będę nalegać, jeśli stwierdzi, że nie jestem godna jej zaufania, spoko, zaakceptuję to. Zawsze tak miałam. Nigdy nie mogłam patrzeć jak ktoś jest smutny i za wszelką cenę chciałam mu pomóc. Nie zawsze wychodziło, ale chociaż się starałam.
-Witajcie, przepraszam was za spóźnienie-rzucił nauczyciel wchodząc do klasy, na co ja mało nie spadłam z krzesła. Jakim cudem on tak cicho otworzył drzwi? Przecież jeszcze kilka minut temu skrzypiały tak głośno, że na całym korytarzu było je słychać. Doesn't matter.
-Więc tak. Nazywam się Andrew Farazowski i będę waszym wychowawcą, przez 4 lata trwania nauki w tym liceum. Czy są jakieś pytania?
Kilka osób rozmawiało nie zwracając uwagi na nauzyciela, dwie chyba spały, a jedna grała na komórce w jakąś grę. Będę musiała pójść w ślady którejś z nich. Wyjęłam z torebki odtwarzacz MP4 i założyłam słuchawki. W sumie nie leciało nic bardziej godnego uwagi, więc stwierdziłam, że spróbuję pogadać z Raven. Wyjęłam jeden kabelek z ucha i dźgnęłam dziewczynę paznokciem w ramie. Zero reakcji. Kolejna próba i ten sam efekt. Może też zasnęła. Poczekam do przerwy.
-Może panna o białych włosach raczy odpowiedzieć na moje pytanie?- huknął nade mną mężczyzna tak gwałtownie, że o mało nie zleciałam z krzesła. Znowu. Jeśli tak ma wyglądać każda lekcja z nim, to ja się wypisuję.
-Przykro mi, ale nie znam treści pytania-oparłam z uśmiechem, na co ten pokręcił głową z dezaprobatą.
-Pytałem, o imię i nazwisko patrona naszej szkoły.
Lysander mi kiedyś mówił kto jest patronem, ale za nic w świecie sobie nie przypomnę.
-Niestety nie wiem-rzuciłam, wykrzywiając usta w podkówkę.
-To może panna o czarnych włosach zna odpowiedź?-przeszedł na drugą stronę klasy i uderzył linijką tuż przed Raven tak głośno, że wszyscy inni natychmiast poderwali się z miejsc, tylko nie ona.
Ej, co jest. Gdyby spała, na pewno by się ocknęła. Złapałam ją za ramiona i delikatnie uniosłam w górę. Oddychała bardzo szybko i niemiarowo. Ona nie śpi. Ona straciła przytomność.
- Proszę pana-powiedziałam niepewnie-chyba trzeba ją zanieść do pielęgniarki.
Gdyby nie grzywka przykrywająca moje złote oczy, można by zobaczyć w nich autentyczne przerażenie. Pierwszy raz ktoś stracił przytomność w mojej obecności. Gdy tylko kogoś wyznaczy, spakuję siebie i Raven i wybiegnę za nimi.
-Masz rację-rzucił niechętnie-Ty w czarnych włosach, tak ty, co schowałeś właśnie komórkę, chodź no tu.
Z jednej ze środkowych ławek od ściany wstał wysoki, dobrze zbudowany chłopak w szaro-zielonej bluzie z kapturem i dżinsach.
-Jak się nazywasz?-spytał go.
-Victor.
-Dobra, Victor, zanieś ją do pielęgniarki. Wiesz gdzie to jest?
Brunet pokręcił przecząco głową.
-Ja wiem gdzie to jest, zaprowadzę go-wyrwałam się.
-Dobra , spakuj siebie i ją-rzucił do mnie, a potem odwrócił się do chłopaka- A ty masz później tu wrócić.
Natychmiast wykonałam polecenie i już minutę później prowadziłam czarnowłosego z nieprzytomną Raven w ramionach do gabinetu pielęgniarki. Wystarczyło zejść z drugiego piętra na pierwsze i wejść w pierwsze drzwi po prawej stronie korytarza, a już było się na miejscu. Nacisnęłam klamkę i weszliśmy do pokoju. Natychmiast doskoczyła do nas niemłoda już szatynka w białym uniformie i słodkich różowych kozakach do kolan. Brunet położył czarnowłosą na materacu i stanął przy drzwiach
-Jedno z was może zostać, drugie wyjazd. Co się stało? Powiedziałam, że drugie wyjazd!-piszczała niszcząc moje bębenki.
-Victor wyjdź-zakomunikowałam chłopakowi, gdy ten stał jak słup soli.
Dopiero po jakimś czasie opuścił gabinet, a ja zrelacjonowałam przebieg lekcji. Kobieta co chwilę kiwała głową w zamyśleniu.
-Wydaje mi się, że to z przemęczenia albo głodu. Jest blada jak ściana. Idź kup jej coś do jedzenia w automacie, a ja wypiszę zwolnienie. Nie ma mowy, żeby nawet po przebudzeniu wróciła na lekcje-poinformowała mnie.
Przytaknęłam głową i wyszłam z pomieszczenia. Automat z jedzeniem jest już po drugiej stronie korytarza, więc szybko pójdzie. Podeszłam do sprzętu i zaczęłam szukać drobnych.
-Szlak-syknęłam, gdy uświadomiłam sobie, że nic nie mam.
Nagle czyjaś ręka pojawiła się nad moim ramieniem i wsunęła monetę do odpowiedniego otworu. Co do...? Odwróciłam się i zobaczyłam rozbawione spojrzenie Kastiela. Oczywiście ta ruda małpa musiała się przypałętać. Super, tylko tego brakowało. Przynajmniej zdobędę jakąś przekąskę.
-Dzięki-fuknęłam.
-Nie ma za co-zaśmiał się- ładnie to tak wagarować?
Przycisnęłam numer z croissantem i czekałam na zdobycz.
-Ja nie wagaruję. Nie jestem ani tobą, ani żadnym z twoich dennych kumpli.
-To co tu robisz, skoro nie wagarujesz?-nie przestawał się uśmiechać.
Powiedzieć mu czy nie? W sumie i tak ma to gdzieś, więc mu powiem.
-Czekam aż Raven odzyska przytomność. Zasłabła na lekcji, a pielęgniarka podejrzewa, że to z głodu. Więc o to jestem-rozłożyłam ręce na boki.
Reakcja czerwonowłosego mnie bardzo zdziwiła. Na jego twarzy było widać gniew, litość i... strach oraz troskę. Jejku, mieszanka wybuchowa. Jeszcze nigdy nie widziałam go w takim stanie.
Szybko wzięłam rogalika i udałam się z powrotem do gabinetu, zostawiając Kastiela samemu sobie. Gdy już weszłam do pokoju, natychmiast usiadłam naprzeciw nieprzytomnej dziewczyny i czekałam.
Dopiero dzwonek na przerwę uświadomił mi, jak dużo czasu już minęło.
-Jak chcesz możesz iść-zakomunikowała pielęgniarka.
-Zostanę jeszcze trochę-odparłam, na co ta tylko wzruszyła ramionami i zaczęła czytać gazetę.
Zaczęłam zastanawiać się nad kiepskim humorem czarnowłosej. Z rozmyśleń wyrwał mnie przeraźliwy krzyk. Rozejrzałam się po sali i dostrzegłam, że Raven odzyskała przytomność. Siedziała na materacu trzymając się za lewy policzek i dysząc ciężko. Podeszłam do niej i mocno przytuliłam. Nie protestowała, tylko wtuliła się we mnie jeszcze bardziej.
Oderwała się ode mnie dopiero, gdy zadzwonił dzwonek. Dopiero wtedy zwróciłam uwagę na czerwony, lekko rozmazany napis na na jej białej bluzce, na całej długości rękawa.
Nataniel.
Weszłam do szkoły jak zwykle optymistycznie nastawiona, chociaż gdzieś w głębi serca miałam ochotę rozerwać połowę uczniów i nauczycieli na strzępy. Do pierwszej lekcji zostało jeszcze około pół godziny, więc udałam się do swojej szafki po MP4. Trochę ulubionej muzyki dobrze mi zrobi. Może nawet ciśnienie mi spadnie, bo Lysander oczywiście znowu je podniósł. Nie, Rozalia, nie myśl o nim. Wdech, wydech, dobrze, jeszcze raz. Okej, już mi lepiej.
Otworzyłam metalową konstrukcję i wzięłam odtwarzacz wraz ze słuchawkami, a potrzebne zeszyty przełożyłam do swojej ulubionej torebki. Fioletowa, na pasku nabijana nitami torba prosto z Włoch. Mogę zmieścić w niej wszystko. Leo nawet twierdzi, że oprócz pełnego kompletu do makijażu mam w niej kilka innych torebek. Po co mi kilka innych torebek skoro mam tą? Nigdy nie zrozumiem facetów. A podobno to kobiety są skomplikowane.
Wróciłam na dziedziniec i usiałam na ławce, która była najbliżej budynku. Uruchomiłam odtwarzacz i od razu po założeniu słuchawek zatraciłam się w świecie ulubionej muzyki. Rihanna, Beyonce, Avril Lavigne...
Chyba zasnęłam, bo po kilku piosenkach urwał mi się film i kompletnie nic nie pamiętam. Dopiero dzwonek wyrwał mnie drzemki. What's now? Pierwszy mam angielski z Farazowskim. On podobno zawsze się spóźnia, więc nie muszę się spieszyć. Wolnym krokiem udałam się w stronę klasy i przy okazji schowałam MP4. Weszłam do sali i od razu wyłapałam siedzącą z tyłu Raven, więc usiadłam obok niej. W sumie z bliska wyglądała inaczej niż wczoraj. Tylko co się zmieniło... Hmm, już wiem! Makijaż. Wczoraj miała tylko delikatny, to jest rzęsy, kreska, pomadka i chyba troszkę korektora. Dzisiaj miała na sobie wszystko, co tylko można było nałożyć. Ale muszę przyznać, że umalowała się wręcz profesjonalnie, bo nigdzie nie było nawet jednej zagubionej bądź nieudanej kreski. Ale przecież bez bazy, pudru, podkładu, bronzera, rozświetlacza i ogromnej ilości korektora też była śliczna, więc czemu taka nagła zmiana? I ma podpuchnięte oczy, chyba od płaczu. Ciekawe, co się stało? O ile to możliwe spróbuję jej pomóc. Lubię ją, choć wczoraj była wobec mnie troszkę oschła
-Cześć, Raven-zaczęłam.
Nie od razu zareagowała, ale po chwili wahania odwróciła głowę w moją stronę.
-Witaj, Rozalio-powiedziała bardzo cichym i zachrypniętym głosem.
-Wiem, że nie znamy się za dobrze, ale widzę, że jesteś jakaś taka... smutna-ciągnę dalej z wahaniem, a po chwili dodaję- Jeśli masz jakiś problem możesz mi powiedzieć, a ja spróbuję ci pomóc.
Czarnowłosa schowała twarz w dłoniach. Chyba musi się zastanowić. Nie będę nalegać, jeśli stwierdzi, że nie jestem godna jej zaufania, spoko, zaakceptuję to. Zawsze tak miałam. Nigdy nie mogłam patrzeć jak ktoś jest smutny i za wszelką cenę chciałam mu pomóc. Nie zawsze wychodziło, ale chociaż się starałam.
-Witajcie, przepraszam was za spóźnienie-rzucił nauczyciel wchodząc do klasy, na co ja mało nie spadłam z krzesła. Jakim cudem on tak cicho otworzył drzwi? Przecież jeszcze kilka minut temu skrzypiały tak głośno, że na całym korytarzu było je słychać. Doesn't matter.
-Więc tak. Nazywam się Andrew Farazowski i będę waszym wychowawcą, przez 4 lata trwania nauki w tym liceum. Czy są jakieś pytania?
Kilka osób rozmawiało nie zwracając uwagi na nauzyciela, dwie chyba spały, a jedna grała na komórce w jakąś grę. Będę musiała pójść w ślady którejś z nich. Wyjęłam z torebki odtwarzacz MP4 i założyłam słuchawki. W sumie nie leciało nic bardziej godnego uwagi, więc stwierdziłam, że spróbuję pogadać z Raven. Wyjęłam jeden kabelek z ucha i dźgnęłam dziewczynę paznokciem w ramie. Zero reakcji. Kolejna próba i ten sam efekt. Może też zasnęła. Poczekam do przerwy.
-Może panna o białych włosach raczy odpowiedzieć na moje pytanie?- huknął nade mną mężczyzna tak gwałtownie, że o mało nie zleciałam z krzesła. Znowu. Jeśli tak ma wyglądać każda lekcja z nim, to ja się wypisuję.
-Przykro mi, ale nie znam treści pytania-oparłam z uśmiechem, na co ten pokręcił głową z dezaprobatą.
-Pytałem, o imię i nazwisko patrona naszej szkoły.
Lysander mi kiedyś mówił kto jest patronem, ale za nic w świecie sobie nie przypomnę.
-Niestety nie wiem-rzuciłam, wykrzywiając usta w podkówkę.
-To może panna o czarnych włosach zna odpowiedź?-przeszedł na drugą stronę klasy i uderzył linijką tuż przed Raven tak głośno, że wszyscy inni natychmiast poderwali się z miejsc, tylko nie ona.
Ej, co jest. Gdyby spała, na pewno by się ocknęła. Złapałam ją za ramiona i delikatnie uniosłam w górę. Oddychała bardzo szybko i niemiarowo. Ona nie śpi. Ona straciła przytomność.
- Proszę pana-powiedziałam niepewnie-chyba trzeba ją zanieść do pielęgniarki.
Gdyby nie grzywka przykrywająca moje złote oczy, można by zobaczyć w nich autentyczne przerażenie. Pierwszy raz ktoś stracił przytomność w mojej obecności. Gdy tylko kogoś wyznaczy, spakuję siebie i Raven i wybiegnę za nimi.
-Masz rację-rzucił niechętnie-Ty w czarnych włosach, tak ty, co schowałeś właśnie komórkę, chodź no tu.
Z jednej ze środkowych ławek od ściany wstał wysoki, dobrze zbudowany chłopak w szaro-zielonej bluzie z kapturem i dżinsach.
-Jak się nazywasz?-spytał go.
-Victor.
-Dobra, Victor, zanieś ją do pielęgniarki. Wiesz gdzie to jest?
Brunet pokręcił przecząco głową.
-Ja wiem gdzie to jest, zaprowadzę go-wyrwałam się.
-Dobra , spakuj siebie i ją-rzucił do mnie, a potem odwrócił się do chłopaka- A ty masz później tu wrócić.
Natychmiast wykonałam polecenie i już minutę później prowadziłam czarnowłosego z nieprzytomną Raven w ramionach do gabinetu pielęgniarki. Wystarczyło zejść z drugiego piętra na pierwsze i wejść w pierwsze drzwi po prawej stronie korytarza, a już było się na miejscu. Nacisnęłam klamkę i weszliśmy do pokoju. Natychmiast doskoczyła do nas niemłoda już szatynka w białym uniformie i słodkich różowych kozakach do kolan. Brunet położył czarnowłosą na materacu i stanął przy drzwiach
-Jedno z was może zostać, drugie wyjazd. Co się stało? Powiedziałam, że drugie wyjazd!-piszczała niszcząc moje bębenki.
-Victor wyjdź-zakomunikowałam chłopakowi, gdy ten stał jak słup soli.
Dopiero po jakimś czasie opuścił gabinet, a ja zrelacjonowałam przebieg lekcji. Kobieta co chwilę kiwała głową w zamyśleniu.
-Wydaje mi się, że to z przemęczenia albo głodu. Jest blada jak ściana. Idź kup jej coś do jedzenia w automacie, a ja wypiszę zwolnienie. Nie ma mowy, żeby nawet po przebudzeniu wróciła na lekcje-poinformowała mnie.
Przytaknęłam głową i wyszłam z pomieszczenia. Automat z jedzeniem jest już po drugiej stronie korytarza, więc szybko pójdzie. Podeszłam do sprzętu i zaczęłam szukać drobnych.
-Szlak-syknęłam, gdy uświadomiłam sobie, że nic nie mam.
Nagle czyjaś ręka pojawiła się nad moim ramieniem i wsunęła monetę do odpowiedniego otworu. Co do...? Odwróciłam się i zobaczyłam rozbawione spojrzenie Kastiela. Oczywiście ta ruda małpa musiała się przypałętać. Super, tylko tego brakowało. Przynajmniej zdobędę jakąś przekąskę.
-Dzięki-fuknęłam.
-Nie ma za co-zaśmiał się- ładnie to tak wagarować?
Przycisnęłam numer z croissantem i czekałam na zdobycz.
-Ja nie wagaruję. Nie jestem ani tobą, ani żadnym z twoich dennych kumpli.
-To co tu robisz, skoro nie wagarujesz?-nie przestawał się uśmiechać.
Powiedzieć mu czy nie? W sumie i tak ma to gdzieś, więc mu powiem.
-Czekam aż Raven odzyska przytomność. Zasłabła na lekcji, a pielęgniarka podejrzewa, że to z głodu. Więc o to jestem-rozłożyłam ręce na boki.
Reakcja czerwonowłosego mnie bardzo zdziwiła. Na jego twarzy było widać gniew, litość i... strach oraz troskę. Jejku, mieszanka wybuchowa. Jeszcze nigdy nie widziałam go w takim stanie.
Szybko wzięłam rogalika i udałam się z powrotem do gabinetu, zostawiając Kastiela samemu sobie. Gdy już weszłam do pokoju, natychmiast usiadłam naprzeciw nieprzytomnej dziewczyny i czekałam.
Dopiero dzwonek na przerwę uświadomił mi, jak dużo czasu już minęło.
-Jak chcesz możesz iść-zakomunikowała pielęgniarka.
-Zostanę jeszcze trochę-odparłam, na co ta tylko wzruszyła ramionami i zaczęła czytać gazetę.
Zaczęłam zastanawiać się nad kiepskim humorem czarnowłosej. Z rozmyśleń wyrwał mnie przeraźliwy krzyk. Rozejrzałam się po sali i dostrzegłam, że Raven odzyskała przytomność. Siedziała na materacu trzymając się za lewy policzek i dysząc ciężko. Podeszłam do niej i mocno przytuliłam. Nie protestowała, tylko wtuliła się we mnie jeszcze bardziej.
Oderwała się ode mnie dopiero, gdy zadzwonił dzwonek. Dopiero wtedy zwróciłam uwagę na czerwony, lekko rozmazany napis na na jej białej bluzce, na całej długości rękawa.
Nataniel.
~~~
Myślałyście, że od razu się dowiecie co wydarzyło się po powrocie Lucasa? Ha! Nic bardziej mylnego, tak, wiem sadystka ze mnie :3 I wyszło dłuższe, niż początkowo był zamysł. Trudno.
Jesteś naprawdę wredna!
OdpowiedzUsuńCii... daj mi się pozbierać... ~Wyciera oczy~ Okej. Dobra...
Jak mogłaś!? To jest naprawdę... straszne co robisz...
Rozbudzasz w czytelniku (przynajmniej we mnie) takie uczucia, że to jest masakra! Kiedy doczytałam do końca to miałam łzy w oczach.
Co on jej kurde mole, patole zrobił?! Czyżby mógł być naprawdę aż taki paskudny i zrobił je to o czym myślę? Niee... To niemożliwe... Nie.. ja w to nie wierzę... Nie! Nie zgadzam się!
Myślałam, że zaspokoisz jakoś moją ciekawość ale ty ja tylko rozbudziłaś!
Ja chcę więcej... more... ;c
Jak mogłaaś?! Nie dość, że nie wiadomo co zrobił Lucas to jeszcze przerwałaś w takim momencie!
OdpowiedzUsuńI o co chodzi z tym napisem? I co stało się w domu Raven? Teraz nie będę mogła zasnąć, bo mi to nie da spokoju!
Do nexta (oby jak najszybciej!)
AAAAA jak to? To już koniec rozdziału. Ja chcę więcej!!! Dlaczego w takim momencie? :D
OdpowiedzUsuńheh małą spryciura <3 / magda
OdpowiedzUsuńBe what?
OdpowiedzUsuńO kurde co tam się stało jak Lucas wrócił :o Biedna Raven :\
OdpowiedzUsuńLubilam Lucasa, ale teraz stwierdzam że to perfidny... ach, nie użyję tych słow.
OdpowiedzUsuń