niedziela, 24 maja 2015

Rozdział 10 "Inne specjalne okazje"

~~~
 Czyli mój kuzyn, który podporządkował sobie praktycznie całą szkołę, jest nadopiekuńczy o swoją kuzynkę, bo boi się, że ona coś sobie zrobi. W tym wypadku ja jestem tą kuzynką. Aż nie mogę sobie tego wyobrazić. Miło, że się martwi, ale trochę przesadza. Znowu. Spróbuję mu to wytłumaczyć, chociaż wątpię, by się udało. Nigdy nie spotkałam kogoś bardziej upartego. Nawet mój brat... Dobra, zapomnij, on nie istnieje.
Szybko pokręciłam głową. Muszę zmienić temat.
-Która godzina?-spytałam ni stąd ni zowąd.
-Za piętnaście szósta-rzucił szybko Armin, patrząc na zegarek w telefonie.
Moja ranna piesza wędrówka z domu do szkoły trwała 20 minut. Raczej się nie wyrobimy, jeśli mamy, a właściwie Nataniel ma przestrzegać warunków Lucasa. Zaczęłam troszkę nerwowo bawić się rękawem. Blondyn chyba zrozumiał o co mi chodzi, bo natychmiast oprzytomniał i otworzył drzwi do szkoły na oścież.
-My musimy już się zbierać, a ty... rób co chcesz-zakomunikował krótko brunetowi.
-Wiesz co, masz szczęście, że jeszcze trochę cię lubię i  nie opowiem o tym Luke'owi... na razie. Więc się pilnuj, bo już i tak masz u mnie dług-odparował błękitnooki z ironicznym uśmiechem na ustach i udał się do budynku.
Założyłam kaptur i nie czekając na Nataniela, również ruszyłam w stronę schodów. Szybszym krokiem zeszłam na parter, a następnie na dziedziniec. Blondyn podążał za mną nie odrywając wzroku od moich pleców. Dopiero na parkingu chłopak zatrzymał mnie i wskazał na Hyundai'a Tucson'a w barwie czarnego matu, a gdy podeszliśmy bliżej zauważyłam przyciemniane szyby. To jest chyba jeden z ładniejszych samochodów jakie widziałam. Wsiedliśmy do auta i ruszyliśmy w drogę. Jechaliśmy w ciszy, przerywanej tylko głosem Chestera Benningtona  dobiegającym z radia.
Wraz z końcem piosenki zakończyła się nasza podróż. Nataniel zaparkował na jak zwykle pustym podjeździe, ale nie wyłączył silnika. Opuścił pojazd i okrążył, po czym otworzył drzwi od strony pasażera i pomógł mi wysiąść. A podobno dżentelmeni do gatunek na wymarciu. Phi.
-Wejdziesz?-zaprosiłam blondyna idąc w stronę budynku.
-Em, wiesz, raczej nie. Lucas pewnie jest, a wolę nie rzucać mu się w oczy-rozglądał się na każdą stronę, byle tylko nie patrzeć na mnie.
Uchyliłam drzwi od mieszkania i rozejrzałam się po korytarzu. Po glanach Luke'a ani śladu, więc pewnie wyszedł i zapomniał zamknąć dom na klucz.
-Tak się składa, że go nie ma. To wejdziesz? Nawet jak wróci, raczej nie będzie miał nic przeciwko-ponowiłam pytanie z uśmiechem.
Wyglądał na zaskoczonego moim stwierdzeniem, ale kiwnął głową na znak, że się zgadza.
-Tylko zgaszę auto-zakomunikował.
Weszłam do budynku i zdjęłam płaszcz oraz buty, a założyłam kapcie. Gdybym nie była taka niska, pewnie nie tykałabym szpilek ani koturnów, co najwyżej na jakieś uroczystości albo inne specjalne okazje, ale moje metr sześćdziesiąt domaga się pomocy w formie obcasów. Choć nie zawsze je noszę.
Gdy Nataniel zamknął za sobą drzwi, ruchem ręki wskazałam kuchnię, do której udałam się tuż po nim.
-Kawa, herbata, sok pomarańczowy, gorąca czekolada, mięta bądź melisa czy raczej koktajl?-zaproponowałam mu, gdy już usiadł przy stole, a ja otworzyłam szafkę z wymienionymi napojami.
-Koktajl?-zdziwił się.
-Tak koktajl. Taki z owoców i zazwyczaj z miodem albo syropem.
Westchnął i uderzył się otwartą dłonią w czoło. Ciekawy odruch. Też tak czasem robię jak się skompromituję.
-Więc?
-Sok, jeśli to nie problem.
Mimowolnie zachichotałam. Pyta o koktajl, a prosi o sok. Nie, dobrze, ja nic sobie nie powiem. Włączyłam  radio i akurat leciała jedna z moich ulubionych piosenek- 'Bring me to life', więc zaczęłam ją sobie nucić. Nektar stał na najniższej półce, więc zdjęcie go nie stanowiło problemu. Szklanki suszyły się w zmywarce, więc one również szybko znalazły się na blacie. Przelałam żółtą esencję z butelki do szklanek i dopiero stawiając je na stole, przypomniałam sobie o obecności blondyna. Zażenowana natychmiast zamilkłam.
-Masz bardzo... unikalny głos-powiedział, a na jego policzki wystąpiły dwa rubinowe rumieńce-poza tym, nie sądziłem, że słuchasz rocka, czy metalu. Po takiej reakcji na tą piosenkę mogę wywnioskować, że lubisz właśnie trochę cięższe brzmienia.
Kiwnęłam twierdząco głową i usiadłam na najbliższym krześle. Chłopak nad czymś się intensywnie zamyślił, więc stwierdziłam, że nie będę mu przeszkadzać w rozmyśleniach. Mnie osobiście denerwuje, gdy ktoś mi przerywa, bo później nie mogę przypomnieć sobie wątku albo w ogóle zapominam, że nad czymś myślałam. To bywa naprawdę frustrujące, gdy myślę o czymś ważnym i ktoś mnie rozprasza, a potem chodzę cały dzień rozkojarzona próbując sobie przypomnieć, co w dziewięćdziesięciu procentach kończy się fiaskiem.
-Nie mów Lucasowi, że byliśmy na dachu-rzucił po kilku minutach blondyn patrząc na swoje buty.
Nagle usłyszeliśmy głośny i wręcz metaliczny śmiech. Był tak... nieludzki, że aż podskoczyłam na krześle.
-Ooo, skoro ona nie powie, ja to zrobię-powiedział szorstko ktoś stojący za mną.
Natychmiast odwróciłam się w stronę głosu i zobaczyłam burzę krwistoczerwonych włosów. Kastiel, jak miło z jego strony.
-Co ty tu robisz? Luke'a przecież nie ma-fuknęłam.
-Mała, nie bulwersuj się. Nie ma go, bo poszedł kupić nam piwo na wieczorny mecz. Miałem na ciebie czekać i go zawiadomić w razie gdybyś wróciła. Więc o tym już wie, a gdy i on wróci to dowie się też o waszym małym wypadzie na dach-mówił.
Spojrzałam na Nataniela. Cała krew odeszła mu z twarzy. Był biały jak porcelana. Usłyszeliśmy trzask drzwi, a ten momentalnie zbladł jeszcze bardziej. Teraz jego skóra wyglądała na niemal przezroczystą.
-Idealnie-zaśmiał się Kastiel.
-Co idealnie?-zawołał Luke z korytarza.
-Idealnie trafiłeś z momentem przyjścia. Nasz kochany pan gospodarz akurat chciał ci coś powiedzieć-ciągnął dalej z równie szerokim uśmiechem co wcześniej.
-Spóźnił się?-warknął nowo-przybyły.
Machinalnie podeszłam do blondyna i położyłam mu dłoń a ramieniu, na znak, że dopóki ja tu jestem, Lucas nic mu nie zrobi.
-Jeszcze lepiej. Zabrał młodą na dach-skończył swoją rolę z uśmiechem czerwonowłosy.
~~~
Nie mogę uwierzyć, że wybiło już 600 wyświetleń tego bloga. To jest takie ŁAŁ i wgl. bo nie minął jeszcze nawet miesiąc od założenia go.

8 komentarzy:

  1. Łał... Jedno wielkie Łał...
    Zazwyczaj kiedy kończę czytać rozdział mam w głowie ułożony, piękny, długi komentarz, ale czytając twoje opowiadanie mam totalną pustkę. I wielki wyszczerz na twarzy. Dosłownie.
    Ja nie wiem jak ty to robisz, ale twoje opowiadanie tak mnie wciąga, że mogłabym je czytać bez końca. Jest super, niepowtarzalne, mega zarąbiste! Pomijam już fakt, że mamy bardzo podobne upodobania muzyczne, opowiadanie jest w moich klimatach (choć może na to nie wyglądam) i że Kastiel jest jedną z moich ulubionych postaci, ja po prostu zakochałam się z twojej twórczości. To jest takie... Inne.
    No ale dobra. Wracam do rozdziału a nie o tym co siedzi w mojej głowie. Po pierwsze: Zarąbiście pokazałaś Armina jako tego "złego". Bardzo mi się podoba odstępstwo od cukierkowej wersji gry. Ale to już było.
    Po drugie: Mam nadzieję, że Luca nie zrobi nic Natanielowi... (jego też lubię. Jest zaraz po Kasie)
    Po trzecie: PISZ DALEJ! Bo będę siedzieć przez wszystkie lekcje zastanawiając się, co będzie następnie.
    Nie mogę się już doczekać. <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Siedzę już z 5 minut i nie wiem co Ci odpowiedzieć i tylko śmieję się jak nawiedzona. To po kolei. Już uwielbiam Twoje komentarze, są tak mega pozytywne i tak bardzo motywują do dalszego pisania, że zaraz chyba zacznę kolejny rozdział ^^
      Dalej: wszystko co cukierkowe ma zakaz wstępu na tego bloga, więc raczej za słodko tu nie będzie >.<
      Na koniec: To zależy czy chodzi o krzywdę fizyczną czy psychiczną(Luke-Nataniel) xD

      Usuń
    2. Hahah dziękuję ;)
      Staram się pisać takie komentarze, które by mnie samą zadowoliły ;) A co do rozdziału to czekam! Hahah.
      Ad 1. Tak! W końcu jakaś miła odmiana!
      Ad 2. No i tu pojawia się problem, bo sama nie jestem pewna... Hm... No na krzywdę fizyczną, podejrzewam, że Raven nie pozwoli, a co do psychicznej... Oj... Nie chce nawet o tym myśleć, albo może nie powinnam. Mam za bardzo popaprany mózg...
      Ale to i tak nie zmienia faktu, że masz nic nie mówić! Nawet nie podpowiadać. Uwielbiam niespodzianki!

      Usuń
  2. Kastiel taki wrednyy.... like it. A Lucas w sumie jest słodki z tą swoją opiekuńczością! Chociaż podejrzewam, że nie wszyscy tak to widzą.... I mam dziwne wrażenie, że Arminowi też się oberwie. Za to, że wiedział, a nie powiedział.
    Jakieś konstruktywniejsze słowa, opinia na temat rozdziału... świetny! nie mogłam się oderwać od tych rozdziałów, które miałam do nadrobienia.
    Nie mogę się doczekać nn!
    Wney <<3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahhaha, za kilka rozdziałów zobaczysz jaki to Lucas jest słodki i diametralnie zmienisz zdanie, oj ja już się o to postaram :3 A żeby Arminowi się oberwało to nie pomyślałam, hmm.

      Usuń
  3. Co ja mam tu napisać, no co? Po prostu świetna fabuła. Jestem ciekawa jak Lucas zareaguje na słowa Kastiela. Pozdrawiam i pisz szybko nowy rozdział bo mnie ciekawość zeżre. <3

    OdpowiedzUsuń
  4. pisz pisz i jeszcze raz pisz ........./ MAgda

    OdpowiedzUsuń
  5. JAK COŚ ZROBISZ KOCHANEMU NATOWI TO CI NIE WYBACZĘ... O KURDE, WYGADAŁAM SIĘ!!!!!!!!!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń