czwartek, 21 maja 2015

Rozdział 9 "Król Chmur obraził się na to miasto"

~~~
A czas, jakby nagle się zatrzymał. Chmury nie płynęły przez fale błękitnego nieba. Ptaki, które wzbiły się w powietrze zastygły jak zaczarowane. Rozpędzone auta nie pędziły, a ludzie będący w ciągłym biegu mieli chwilę wytchnienia. Nawet wartki strumień sprawiał wrażenie śpiącego. Tylko promienie słoneczne delikatnie muskały moją skórę. Nie mam pojęcia, jak długo tak stałam, ale mogłabym pozostać tu na wieczność. Od podziwiania cudownych widoków oderwał mnie Nataniel, bardzo głośno się śmiejąc. Trochę przestraszona tak nagłym dźwiękiem, gwałtownie odwróciłam się w jego stronę, niemal nie upadając, co rozśmieszyło go jeszcze bardziej.
-Przepraszam, że się z ciebie śmieje, ale jeszcze nigdy nie widziałem tak... komicznej reakcji na śmiech-powiedział opanowując się.
Pokręciłam głową z dezaprobatą i podeszłam do murka stanowiącego krawędź dachu i usiadłam na nim, przekładając nogi na zewnętrzną stronę. Zdjęłam kaptur i kładąc ręce za sobą, spojrzałam w słońce. Przypomniała mi się jedna z legend, którą omawialiśmy w tamtym roku. Król Chmur obraził się chyba na to miasto, bo nigdy nie słyszałam by tutaj padało. Nawet w zimę. Luke opowiadał, że w ferie świąteczne wszyscy urządzają pikniki, grille albo ogniska nad rzeką. A ciocia twierdzi, że to przez klątwę, którą rzuciła cyganka, gdy jej mąż zostawił ją dla tutejszej. "Deszczu nawet kropla nie spadnie na te ziemie, nim młodzieńcze uczucie tutaj nie zagości., bo przecież nie ma nic silniejszego od prawdziwej miłości" opowiadała za każdym razem, gdy ktoś miał swoją teorię na temat braku burz. Ja twierdzę, że po prostu taki mamy klimat i nie ma co się nad tym rozwodzić, ale z nią nie wygrasz. Jeszcze się chyba taki nie urodził co by ją przegadał.
Gdzieś na dachu ktoś się kłócił, ale niewiele mnie to interesowało. Nie zamierzam w tym uczestniczyć. Już przyszykowałam ręce, by zeskoczyć z murka z powrotem na dach, gdy ktoś gwałtownie złapał mnie od tyłu i pociągnął tak mocno, że upadliśmy na beton. Co? Ale jak? Przecież podłoże było z drugiej strony. Teoretycznie powinniśmy leżeć przy schodach do budynku, a ten ktoś powinien umieć latać, a to chyba niemożliwe. 
Otworzyłam oczy i zobaczyłam, że leżę na czarnowłosym chłopaku. Tylko nie wiem jak on się nazywa. Wczoraj też na niego wpadłam. Co on w ogóle tutaj robi?
Zeszłam z niego i usiadłam obok, a potem poklepałam go delikatnie po policzku. Nie zareagował od razu, ale po chwili otworzył jedno oko, potem drugie, a później znowu je zamknął. Chyba nie ma co go budzić. Wstałam i podeszłam do Nataniela, który z czołem opartym o ścianę powtarzał słowa 'on mnie zabije'.
-Kto cię zabije?-spytałam cicho.
-Lucas...-odpowiedział po chwili wahania i spojrzał na mnie. Tak jakby zarówno z troską, strachem i niepokojem.
-Co? Skąd taki pomysł?-oburzyłam się.
Co jak co, ale do morderstwa Luke zdolny by nie był. Pobić albo mocno zranić tak, ale nie zabić.
-Armin...-wskazał ruchem głowy na leżącego czarnowłosego.
Czyli już wiem jak się nazywa. Uroczo, ale co mu do tego?
-Co z nim?
-Opowie twojemu kuzynowi... A on mnie zabije...
-Nadal nie rozumiem o co chodzi. Wyjaśnisz mi?
No jejku. Mówi tak wymijająco, jakby nie chciał mi zupełnie nic powiedzieć, ale żebym się domyśliła, czy coś.
-Ja ci wyjaśnię-rzucił czarnowłosy stając obok mnie.
Jeszcze jeden taki numer a zejdę na zawał na miejscu. Naprawdę.
-Dobrze. A więc czekam-powiedziałam i splotłam ręce pod biustem.
~~Armin~~
Muszę odebrać konsole od dyrektorki. Twierdzi, że za dużo gram. A co jej do tego ile ja gram? To jest tylko moja sprawa i niech ona się tym nie interesuje. Gdybym grał na lekcjach, to dobra. Okej, kumam. Znaczy czasem gram na lekcjach, ale to tylko jak mam bossa albo większego questa. Tak poza tym to raczej nie. Ale i tak mam niezłe oceny więc czego ona się czepia? Tróje nie są złe.
Doszedłem pod gabinet dyrektorki. Kilka głębszych wdechów i... dobra. Zapukałem do drzwi, ale odpowiedziało mi tylko szczekanie tego zapchlonego kundla. Nacisnąłem klamkę i wszedłem. Nie ma jej. Hmm, no kto by się tego spodziewał? Pewnie zamknęła się w którejś sali z Farazowskim. Dobra, trudno. Gdzie ona to schowała?
Otworzyłem pierwszą szafkę. Papiery, kartoteki, segregatory i co wie co jeszcze. Wziąłem pierwszy folder z brzegu i otworzyłem. Mimowolnie się zaśmiałem, bo akurat trafiłem na swoje akta. "Armin Navarro: Uczeń nie stara się kontrolować nałogu; ignoruje polecenia wszystkich nauczycieli; zarówno na lekcjach jak i na przerwach ciągle gra na konsoli PSP; często wdaje się w bójki z Kastielem Spring'iem" Z trudem powstrzymałem śmiech. Ja i nałóg? Przecież ja nie mam nałogów. Ignoruję polecenia nauczycieli? To oni trują mi na uchem akurat jak mam na nich wyrąbane. No ej, na lekcjach nie gram. Że często się bije z Kasem to bym nie powiedział. Czasem owszem, ale nie często.
Odłożyłem teczkę i otworzyłem następną szafkę. Na drzwiczkach wisiała kartka która głosiła: 'Uczniowie z wszelkimi chorobami psychicznymi". Ciekawe. Kogo my tu mamy? 'Armin Navarro-uzależnienie od internetu' Hahahaha, śmiechłem. Z trudem się opanowałem i czytałem dalej. 'Kastiel Spring-uzależnienia' Nie napisali jakie, czyli jest ich więcej niż same fajki. Znam go niemal całe życie, a tak mało o nim wiem. Praktycznie nigdy o sobie nie mówi. Tylko gdy jest odpowiednio nawalony, a nie tak łatwo go upić czy coś. Okej, dalej. Jeszcze więcej uzależnień i zaburzeń wszelkiego rodzaju: Amber Cross-anoreksja, Lucas Roberts-uzależnienie, jakieś kilka osób o których tylko słyszałem i.. o szok. 'Nataniel Cross-uzależnienie' Będę musiał powiedzieć Luke'owi, to będzie komedia, tylko szkoda, że nie ma jakie. Ta dyrektorka jest do niczego. Kto tu jeszcze? Kolejne kilka nieznanych mi osób i na końcu jedna dopisana długopisem którą wyjątkowo znałem:  'Raven Shanon' i tyle, nie napisali co za choroba. Ta szkoła jest nieźle porypana.
Zamknąłem szafkę i szukałem dalej. Otworzyłem kolejną, ale od razu zamknąłem, gdy zobaczyłem tonę psich akcesoriów. Ona ma jakąś manię na punkcie tego kundla. Ostatnia szafka i również nic co mogłoby mnie zainteresować. Same landrynkowate ciuchy. Masakra jakaś. Ile ja już tu siedzę? Pół godziny? Jak wchodziłem była jeszcze 17:00. Dobra, mniejsza, szuflady. Otworzyłem pierwszą od góry przy biurku i natychmiast zobaczyłem konsolę. Super! Zostawię jej karteczkę, żeby wiedziała czy coś. Wziąłem jedną z kartek samoprzylepnych leżących przy ścianie i napisałem na niej 'Konsola jest bezpieczna, Armin xo', po czym odłożyłem na miejsce mojego znaleziska. Dobra, mogę się zmywać.
Wyszedłem z gabinetu o różowych ścianach i pomarańczowej podłodze. Jakim cudem ja tutaj trafiłem? Tu jest idealnie jak dla lalki Barbie, ale żaden normalny chłopak nie powinien przebywać w takim miejscu.
Opuszczając gmach szkoły usłyszałem śmiech jakiegoś chłopaka gdzieś z góry. Czyżby ktoś znowu próbował poderwać dziewczynę wycieczką na najlepszy punkt widokowy w tym mieście?
Zszedłem po schodach i spojrzałem w stronę dachu, ale musiałem częściowo przysłonić oczy, bo słońce piekło niemiłosiernie. Już po chwili źrenice dostosowały się do warunków i mogłem normalnie widzieć. W pierwszym momencie nie rozpoznałem dziewczyny siedzącej na krawędzi. Dopiero po kilku sekundach rozpoznałem anioła który wczoraj na mnie wpadł. Tylko teraz był to chyba Anioł Śmierci, bo ubrana była na czarno. Jak ona się nazywała? Dobra, skojarz fakty. To jest kuzynka Lucasa, słyszałem jak mówił Kasowi i Lysowi, żeby w miarę jej pilnowali, gdy on nie będzie mógł, najważniejsze, że nazywa się Raven. Damn it. Wygląda jakby jakby chciałam skoczyć czy coś. Ja pierdziele. Jak ona tam wlazła?!
Szybko pobiegłem w stronę klatki schodowej, kurde, kondycja nie ta co wcześniej, już jestem padnięty. W miarę sił wleciałem po schodach i natychmiast po zobaczeniu drzwi na dach, pchnąłem je. Dziewczyna siedziała na murku i patrzyła się w słońce, a dwa metry ode mnie stał Nataniel. Porąbało go czy jak?
-Czy ciebie człowieku do reszty pogrzało?! Lucas cię nie uprzedzał, że masz ją pilnować czy co? Bo niemożliwe żeby ją puścił z tobą tu bez kazania-wydarłem się na niego, a on natychmiast zbladł, zupełnie jakby zobaczył ducha.
-Mówił, że mam na nią uważać, ale o dachu nic nie mówił.
-To on nie wie, że ją tu wziąłeś?! Jak mu powiem to chyba zabije cię z miejsca.
Spojrzałem na Raven, a ona miała ręce ułożone jak do odepchnięcia się. Nie zważając na blondyna podbiegłem do niej i chwytając w pasie pociągnąłem do siebie. Była lżejsza niż myślałem, więc oboje polecieliśmy na ziemię. Oczywiście ona spadła na mnie, a ja na twardy, zimny beton. Super, po prostu ekstra. Muszę chwilę odpocząć. Dopiero po kilku sekundach zeszła ze mnie. Coś poklepało mnie po policzku, choć chyba to była ona. Otworzyłem jedno oko. Tak, miałem racje, to ona. Otworzyłem drugie oko. Nadal muszę odpocząć. Zamknąłem oczy. Usłyszałem tylko szuranie butami po betonie, więc stwierdziłem, że chyba poszła do Nataniela. Gdy wszystkie moje mięśnie przestały błagać o spokój podniosłem się i udałem się do czarnowłosej.
-Nadal nie rozumiem o co chodzi. Wyjaśnisz mi?-niemal warknęła do blondyna, heh, niezłe z niej ziółko.
-Ja ci wyjaśnię-rzuciłem krótko.
-Dobrze. A więc czekam-powiedziała i splotła ręce pod biustem, tworząc dla niego piękną ramkę.
Powiedziałem jej wszystko, co chciała wiedzieć na ciekawiący ja temat. Oczywiście pominąłem szczegóły, które wole zachować dla Luke'a.
~~~
Dzisiaj troszkę dłużej, bo po prostu nie wiedziałam w którym miejscu mogłabym podzielić to na dwie części czy coś. I nie wierzę w brak krytyki. Dziewiąty rozdział i właściwie to jest dopiero pierwszy dzień szkoły i kompletne zero akcji. Aż mi krytyki brakuje ;-;

5 komentarzy:

  1. Ale jak Lucas sie dowie to wspolczuje Natanielowi. Fajny rozdzial i czekam az akcja sie rozwinie na maxa.

    OdpowiedzUsuń
  2. Myślałam, że dzisiaj nie zdążę przeczytać, ale po prologu Twoje opowiadanie tak mnie wciągnęło, że nie mogłam się powstrzymać i przeczytałam od razu wszystko.
    W ciągu dziewięciu rozdziałów znalazłam tylko jeden błąd, ale podejrzewam, że to literówka, albo zwykłe zapomnienie. Muszę przyznać, że zaskoczyły mnie lekko klimaty opowiadania. Pierwszy raz zetknęłam się z NIEcukierkowym opowiadaniem o Słodkim Flircie. Ale jestem zachwycona. Naprawdę.
    Masz bardzo ciekawy, wciągający styl pisania, a po przeczytaniu chce się jeszcze. Piszesz tak lekko, otwarcie...
    Od początku zastanawia mnie dlaczego bohaterkę dręczą koszmary i mam dziwne przeczucie, że to przyczyną są jakieś paranormalne zjawiska, postacie albo coś... Nie wiem, nie potrafię wytłumaczyć, ale odnoszę wrażenie, że to jakieś hm... duchy? Mroczne postacie? Nie wiem. Armin, Alexy i Kastiel razem? Jakoś ciężko mi to sobie wyobrazić, ale naprawdę miła odmiana ;) Dlaczego Lucas miałby być zły na Nataniela o to, że zaprowadził Raven na dach? I co to za temat, o którym mówił Armin?
    Jestem zachwycona opowiadaniem, przyzwyczaj się do moich długaśnych komentarzy, bo będę tutaj często zaglądać.
    Z niecierpliwością czekam na kolejny.
    P.S
    Właśnie Twój blog został zapisany do listy opowiadań, które czytam ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. 1. Sorry, że tak późno. Szczątkowy internet.
    2. Nie wierzysz w brak krytyki? I akcji nie ma? Że niby co?
    3. Komu przeszkadza, że fabuła nie idzie szybko? Dobrze się czyta, jest ciekawie.... każda akcja leci własnym tempem.
    To tyle na ten rozdział, postaram się dzisiaj nadrobić wszystko xd

    OdpowiedzUsuń
  4. Kurde no no, nie wyobrazalam sobie takiego Armina, bójki z Kasem? I te uzależnienia xD Lecę dalej, wciąga! :D

    OdpowiedzUsuń