~~~
-Nie. Nawet nie ma
takiej opcji! On by cie nie zdradził-Stwierdził bardziej do siebie, niż do nas
Lysander, gdy już minął u niego pierwszy szok.
-Ale to zrobił. Przyznał się- Mruknęła nieco spokojniejsza już Rozalia.
Do mnie to nadal nie docierało. Przed odpłynięciem ze świata racjonalnych umysłów powstrzymywały mnie już tylko paznokcie białowłosej wbijające się we wnętrze mojej dłoni. Po głowie wciąż kręciły mi się tylko dwa pytania. Z kim? Dlaczego?
-Co? Ale… Niemożliwe. On by nie mógł...- Plątał się białowłosy.
Teraz nie był już wściekły, a przynajmniej nie w takim stopniu co trzy minuty temu. Był zmieszany. Założył dłonie na kark i chodził po klatce schodowej od jednej ściany do drugiej i z powrotem.
-A jednak- Warknęła dziewczyna, ewidentnie zdenerwowana ciągłym chodzeniem po korytarzu.
Nagle Lysander jakby doznał jakiegoś olśnienia, bo gwałtownie się zatrzymał i spojrzał na jedną z szafek, po czym bez słowa wybiegł na główny korytarz.
Mimo bardzo wczesnej godziny, opadłam bez siły na stopnie, na co Rozalia odwróciła się w moją stronę. Pierwszy raz zobaczyłam ją bez soczewek. Naturalnie miała śliczne piwne oczy, które ku źrenicom stawały się brązowe.
-Pomożesz mi się umalować? Sama chyba nie dam rady- Spytała, wskazując na leżącą przy szafkach jej fioletową torbę.
Kiwnęłam głową. Słysząc przez drzwi pierwszych przychodzących na lekcje uczniów, udałyśmy się na piętro, które powinno być jeszcze puste. Na szczęście nie pomyliłyśmy się, więc poszłyśmy do najbliższej damskiej toalety. Białowłosa uczesała szybko włosy w niedbałego warkocza, po czym rozpoczęłyśmy precedens. Najpierw pomalowałam Rozalii oczy. Użyłam do tego miedzianych i brązowych cieni, oraz czarnego eye-liner’a, potem wytuszowałam jej rzęsy i podkreśliłam brwi. Następnie ona sama już nałożyła fluid i puder oraz bronzer z rozświetlaczem. Na koniec pomogłam jej równo umalować usta jasnoróżową pomadką, po czym założyła sobie soczewki. I już jak zwykle dziewczyna wyglądała zjawiskowo. Wychodząc z pomieszczenia posłała mi jeszcze jeden smutny uśmiech.
-Wszystko się ułoży- sparodiowała typowe pocieszenie.
Jak po czymś takim, można się jeszcze uśmiechać?
Poszłyśmy do klasy w której miałyśmy mieć pierwszą lekcję. Zajęłyśmy miejsce w ostatniej ławce i rozłożyłyśmy zeszyty. Rozalia natychmiast zaczęła intensywnie wpatrywać się w swoje palce, które splotła i położyła na ławce przed sobą, a ja zaczęłam bezsensownie bazgrać po okładce notesu jednocześnie zastanawiając się nad pobudkami, które kierowały Leo. Rozważałam głównie dwie opcje: albo był na jakiejś imprezie i za dużo wypił, albo na którymś z jego służbowych wyjazdów po nową kolekcję ubrań, które trwały zazwyczaj trzy albo cztery dni.
Tak się zamyśliłam, że nawet nie zauważyłam kiedy zaczęła się lekcja. Albo skończyła. Nim się zorientowałam zadzwonił dzwonek i uczniowie zaczęli wylewać się z klasy jak kolonia mrówek. Spakowałam zeszyt o nowej czarnej okładce, która jeszcze przed godziną była fioletowo-zielona, po czym rozejrzałam się w poszukiwaniu białowłosej, jednak nigdzie jej nie dostrzegłam.Gdy wyszłam na korytarz, natychmiast dobiegły mnie krzyki dochodzące z dziedzińca, więc szybko podbiegłam do okna, wyjrzeć co się stało.
Przed szkołą stały trzy osoby, dwie o białych i jedna o czarnych włosach, otoczone przez tłum uczniów. Mimo odległości znajdującej się między nami, słyszałam wszystko niesamowicie wyraźnie. Po głosach rozpoznałam Rozalię, Lysandra i Leo. Cała trójka była wściekła i non-stop krzyczała. Najczęściej słyszałam takie określenia jak 'wywłoka', 'błąd', 'idiota' i 'pijany'. Nie czekając na dalszy rozwój wypadków zbiegłam na dolny korytarz, a następnie wśród zmierzających w tę samą stronę uczniów wydostałam się z budynku. Starałam się dotrzeć na docelowe miejsce jak najszybciej, zanim jeszcze Rozalia się na kogoś rzuci, więc torowałam sobie drogę łokciami, co sekundę słysząc nieprzychylne komentarze i epitety kierowane w moim kierunku.
Złapałam białowłosą za łokieć akurat w momencie, gdy uniosła otwartą dłoń, zapewne z zamierzeniem uderzenia bruneta. Zdziwiona odwróciła się w moją stronę i posłała mi mordercze spojrzenie po czym wyrwała mi się i przypachając się wśród tłumu wbiegła z powrotem do szkoły. Cała akcja trwała może dwie minuty. Żaden z nauczycieli nie zdążył się nawet zorientować, co właśnie się tu stało. Spojrzałam na braci, którzy nadal mierzyli się wzrokiem. Lysander wyglądał jakby właśnie mentalnie się wyrzekał tego, że ma brata, natomiast Leo z jedną ręką opartą na biodrze spoglądał na białowłosego wzrokiem zbitego psa. Gdyby nie okoliczności, wzięłabym to za scenę z kabaretu. Wzięłam głębszy oddech odwróciłam się na pięcie, po czym pobieglam odnaleźć Rozalię.
-Ale to zrobił. Przyznał się- Mruknęła nieco spokojniejsza już Rozalia.
Do mnie to nadal nie docierało. Przed odpłynięciem ze świata racjonalnych umysłów powstrzymywały mnie już tylko paznokcie białowłosej wbijające się we wnętrze mojej dłoni. Po głowie wciąż kręciły mi się tylko dwa pytania. Z kim? Dlaczego?
-Co? Ale… Niemożliwe. On by nie mógł...- Plątał się białowłosy.
Teraz nie był już wściekły, a przynajmniej nie w takim stopniu co trzy minuty temu. Był zmieszany. Założył dłonie na kark i chodził po klatce schodowej od jednej ściany do drugiej i z powrotem.
-A jednak- Warknęła dziewczyna, ewidentnie zdenerwowana ciągłym chodzeniem po korytarzu.
Nagle Lysander jakby doznał jakiegoś olśnienia, bo gwałtownie się zatrzymał i spojrzał na jedną z szafek, po czym bez słowa wybiegł na główny korytarz.
Mimo bardzo wczesnej godziny, opadłam bez siły na stopnie, na co Rozalia odwróciła się w moją stronę. Pierwszy raz zobaczyłam ją bez soczewek. Naturalnie miała śliczne piwne oczy, które ku źrenicom stawały się brązowe.
-Pomożesz mi się umalować? Sama chyba nie dam rady- Spytała, wskazując na leżącą przy szafkach jej fioletową torbę.
Kiwnęłam głową. Słysząc przez drzwi pierwszych przychodzących na lekcje uczniów, udałyśmy się na piętro, które powinno być jeszcze puste. Na szczęście nie pomyliłyśmy się, więc poszłyśmy do najbliższej damskiej toalety. Białowłosa uczesała szybko włosy w niedbałego warkocza, po czym rozpoczęłyśmy precedens. Najpierw pomalowałam Rozalii oczy. Użyłam do tego miedzianych i brązowych cieni, oraz czarnego eye-liner’a, potem wytuszowałam jej rzęsy i podkreśliłam brwi. Następnie ona sama już nałożyła fluid i puder oraz bronzer z rozświetlaczem. Na koniec pomogłam jej równo umalować usta jasnoróżową pomadką, po czym założyła sobie soczewki. I już jak zwykle dziewczyna wyglądała zjawiskowo. Wychodząc z pomieszczenia posłała mi jeszcze jeden smutny uśmiech.
-Wszystko się ułoży- sparodiowała typowe pocieszenie.
Jak po czymś takim, można się jeszcze uśmiechać?
Poszłyśmy do klasy w której miałyśmy mieć pierwszą lekcję. Zajęłyśmy miejsce w ostatniej ławce i rozłożyłyśmy zeszyty. Rozalia natychmiast zaczęła intensywnie wpatrywać się w swoje palce, które splotła i położyła na ławce przed sobą, a ja zaczęłam bezsensownie bazgrać po okładce notesu jednocześnie zastanawiając się nad pobudkami, które kierowały Leo. Rozważałam głównie dwie opcje: albo był na jakiejś imprezie i za dużo wypił, albo na którymś z jego służbowych wyjazdów po nową kolekcję ubrań, które trwały zazwyczaj trzy albo cztery dni.
Tak się zamyśliłam, że nawet nie zauważyłam kiedy zaczęła się lekcja. Albo skończyła. Nim się zorientowałam zadzwonił dzwonek i uczniowie zaczęli wylewać się z klasy jak kolonia mrówek. Spakowałam zeszyt o nowej czarnej okładce, która jeszcze przed godziną była fioletowo-zielona, po czym rozejrzałam się w poszukiwaniu białowłosej, jednak nigdzie jej nie dostrzegłam.Gdy wyszłam na korytarz, natychmiast dobiegły mnie krzyki dochodzące z dziedzińca, więc szybko podbiegłam do okna, wyjrzeć co się stało.
Przed szkołą stały trzy osoby, dwie o białych i jedna o czarnych włosach, otoczone przez tłum uczniów. Mimo odległości znajdującej się między nami, słyszałam wszystko niesamowicie wyraźnie. Po głosach rozpoznałam Rozalię, Lysandra i Leo. Cała trójka była wściekła i non-stop krzyczała. Najczęściej słyszałam takie określenia jak 'wywłoka', 'błąd', 'idiota' i 'pijany'. Nie czekając na dalszy rozwój wypadków zbiegłam na dolny korytarz, a następnie wśród zmierzających w tę samą stronę uczniów wydostałam się z budynku. Starałam się dotrzeć na docelowe miejsce jak najszybciej, zanim jeszcze Rozalia się na kogoś rzuci, więc torowałam sobie drogę łokciami, co sekundę słysząc nieprzychylne komentarze i epitety kierowane w moim kierunku.
Złapałam białowłosą za łokieć akurat w momencie, gdy uniosła otwartą dłoń, zapewne z zamierzeniem uderzenia bruneta. Zdziwiona odwróciła się w moją stronę i posłała mi mordercze spojrzenie po czym wyrwała mi się i przypachając się wśród tłumu wbiegła z powrotem do szkoły. Cała akcja trwała może dwie minuty. Żaden z nauczycieli nie zdążył się nawet zorientować, co właśnie się tu stało. Spojrzałam na braci, którzy nadal mierzyli się wzrokiem. Lysander wyglądał jakby właśnie mentalnie się wyrzekał tego, że ma brata, natomiast Leo z jedną ręką opartą na biodrze spoglądał na białowłosego wzrokiem zbitego psa. Gdyby nie okoliczności, wzięłabym to za scenę z kabaretu. Wzięłam głębszy oddech odwróciłam się na pięcie, po czym pobieglam odnaleźć Rozalię.
Ooo, smutno... szkoda mi Rozy. Biedna dziewczyna:(
OdpowiedzUsuńMusze sie dowiedziec, z kim Leo zdradzil Rozalie. Przeciez tak nie mozna!
Mam nadzieje, ze sie wszystko ulozy. Ze zniecierpliwoscia czekam na dalsze akcje i zapraszam do mnie na bloga:
Nieco dziwna historia
i
Czerwona Rzeka;)
Jejku. Ale ten Leo to nieogar. Rozalię skrzywdzić. Wstyd i hańba. Błagam. Pisz kolejny, bo już nie mogę wytrzymać nie wiedząc z kim.
OdpowiedzUsuńCzekam. Czekam. Czekam.
Pozdrawiam i przesyłam cały worek weny :D
No żesz kurwa jego mać! Co to w ogóle jest za wytłumaczenie! Był pijany... Phie! Trzeba było tyle nie pić, jeśli się wie, że ma się słabą głowę. Co za dupek! I jeszcze ma czelność przychodzić do szkoły i takie rzeczy przy wszystkich gadać. No zatłukłabym gada!
OdpowiedzUsuńEhh... Wybacz mi moje takie emocjonalne wejście, ale ostatnio sama przechodzę kryzys w związku i niezbyt to na mnie dobrze działa. No, ale sama powiedz? Co to jest za wytłumaczenie? Jak dla mnie żadne. Jakby się nie chciało, to by się nie pchało. Proste.
Jednak, oczywiście ja jestem naiwną dziewczyną, która zawsze wierzy w szczęśliwe zakończenia i zawsze wybacza, mam nadzieję, że to jednak jest nieporozumienie. Cóż... Za marzenia ponoć nie karają, nie?
No zbulwersowałam się no... Co ja mogę teraz więcej dodać? Chyba już nic...
Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział i przesyłam ci ogromy weny i czasu do pisania, bo mnie ostatnio i tego i tego brakuje ;c
Znalazłam dzisiaj twojego bloga i powiem szczerze urzekł mnie. Styl pisania normalnie super, a fabuła jeszcze lepsza. Uwielbiam czytać o głównej bohaterce z trudną przeszłością. Bardzo chciała się dowiedzieć jaki chłopak jest pod jej ''zainteresowaniem'' Musiałaś wtedy urwać!? Mam tylko szczerą nadziejęe, że nie będzie to ta czerwona małpa (Kas)? Bo szczerze przejadły mi się opowiadania z nim związane. Licze że szybko ujawnisz wybranka głównej bohaterki, i mam jeszcze większą nadzieję, że bęedzie to Lys. Xd Pozdrawiam i życzę duużo weny. ^.^ ~ Twa Czytelniczka
OdpowiedzUsuńWitam serdecznie, w moich skromnych progach. Twoje miłe słowa nad wyraz połechtały mnie po moim nazbyt wybujałym ego.
UsuńSpoiler Alert, nie, nie będzie to Kastiel :D Nie wybaczyłabym Sobie, gdybym to tego doprowadziła. Ale jeśli czyta się uważnie i pomiędzy wierszami, to już można by odkryć, domyślić się, wywnioskować, kto jest jej Wybrankiem Serca :D
Dziękuje, również Cię gorąco pozdrawiam :)